Debiutanci spisali się znakomicie. Michał Bednarski strzelił gola, a asystował mu Hubert Adamczyk. Z dobrej strony pokazał się też chociażby Nestor Gordillo. Zabrakło doświadczenia przy faulu w polu karnym, którego dopuścił się młodzieżowiec – Mateusz Stępie. Dlatego Arka na inaugurację tylko zremisowała z Zagłębiem Sosnowiec 1:1, choć zrobiła mnóstwo, by ten mecz wygrać. Piłkarze Arki dobrze wyglądali na inaugurację. Mieli łatwość w przechodzeniu pod bramkę przeciwnika, sporo atakowali skrzydłami, na których potrafili ładnie związywać akcję. Problemem było słynne ostatnie podanie, ale i tak żółto-niebiescy byli w stanie wykreować sobie sytuacje.
Najwięcej zmartwień Arce w pierwszej połowie przysporzył Wojciech Szumilas. Najpierw bardzo groźnie uderzał z lewej strony, a później z centrum boiska. Szczęście gdynian polegało na tym, że z celnością było średnio. Najpierw pomylił się nieznacznie i piłka przeszła obok słupka, a później minimalnie i trafiła w poprzeczkę.
BRAKOWAŁO NIEWIELE
Aluminium ostemplował też Adam Deja, ale z piłki stojącej. Podszedł do rzutu wolnego, uderzył w róg, którego bramkarz powinien pilnować, ale zawinął niemal idealnie. Bardzo mocno, ale znów – minimalnie niecelnie i w poprzeczkę. Niewiele do szczęście zabrakło Mateuszowi Żebrakowskiemu, którego dobrze w pole karne wprowadził Mateusz Stępień, ale napastnik przegrał sytuację jeden na jednego z Kamilem Bielikowem. Bramkarz popisał się znakomitym refleksem.
ZŁOTE DEBIUTY
Druga połowa była dla gdynian jeszcze lepsza, bo w pierwszych dwudziestu minutach właściwie zdominowali rywali. Zagłębie zagnieździło się na swojej połowie i raczej nie miało zamiaru jej opuszczać. Problemem było otworzenie tego zamka, ale w końcu znalazł się ślusarz. Hubert Adamczyk na boisku pojawił się po przerwie i swoją obecność najpierw zaznaczył ciekawym strzałem zza pola karnego, po którym gdynianie mieli rzut rożny, a później, już przy innym kornerze, świetnym rajdem. Zmylił dwóch rywali, pognał do linii i wystawił do Michała Bednarskiego. Ten, także debiutant, zapakował piłkę pod poprzeczkę.
Arka miała więc upragnioną bramkę, ale też jeszcze ponad dwa kwadranse gry. A mając przed sobą taki dystans nie można od razu się cofać. Gdynianie to właśnie zrobili.
ZABRAKŁO DOŚWIADCZENIA
Zagłębie trochę postraszyło, w końcu sprawdziło poważnie Daniela Kajzera, a ten potwierdził doskonały refleks na linii po strzale głową z bliska. Nic mu jednak z tego, bo w tej sytuacji sędzia uznał, że Mateusz Stępień faulował Alexa Tanque’go. Brazylijczyk sam wykonał jedenastkę, było przy tym sporo teatru, ale uderzył skutecznie.
Arka znów ruszyła, próbowała stworzyć kolejne sytuacje, ale tak dobrych jak wcześniej już nie było. Goście sprytnie, ale też momentami ostentacyjnie kradli czas, nie kwapiąc się już do ataków. Gospodarzom brakowało z kolei jakości i pomysłów, jak po raz drugi rozłożyć obronę przeciwnika na części pierwsze. Więcej goli nie padło, skończyło się remisem 1:1.