„Optymalizacja systemu zarządzania uszkodzeniami węzłów komutacyjnych” – tak brzmi jeden z tematów, które poruszały wyobraźnię i intelekt doktora inżyniera Ryszarda Weisbrodta, pracownika Politechniki Gdańskiej. Jednak znacznie trudniejszy w odbiorze był jego serwis, gdy stawał przy stole tenisowym.
Zaczynał przed 60 laty. Przez kolejne 25 ukochany sport traktował wyczynowo. Przez sześć kadencji kierował pomorskim tenisem. Przez kilka lat pełnił funkcję prezesa PZTS. Kiedy kończył karierę, zdarzało mu się ogrywać śp. Andrzeja Grubbę. Natychmiast poznał się na talencie Natalii Partyki, gdy ta w wieku siedmiu lat przyszła do hali przy Meissnera za swoją starszą siostrą. Z jednakową cierpliwością szlifował talenty chłopaków i dziewczyn z MRKS-u, służył także radą i sparingiem na przykład dziennikarzom.
– Ryszard Weisbrodt sprawił, że ja, świetlicowy tenisista z Pszczółek, podczas Mistrzostw Polski dziennikarzy potrafiłem stanąć naprzeciw byłym ligowcom i nie zawsze przegrać – wspomina Włodzimierz Machnikowski z redakcji sportowej Radia Gdańsk.
Włodzimierz Machnikowski/MarWer