Nie było w tym spotkaniu momentu, w którym Lechia musiała się obawiać. Gdańszczanie wykorzystali błędy rywala, Jagiellonię Białystok pokonali 3:1 i z dużym spokojem awansowali do 1/16 finału Pucharu Polski. To miał być ciężki mecz. Lechia wylosowała przecież teoretycznie najtrudniejszego możliwego rywala, w Białymstoku miał czekać ją prawdziwy test, a pewnie wielu kibiców dopuszczało także myśl, że na pierwszym spotkaniu biało-zieloni zakończą udział w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Tak miało być, a jak było? Może nie spacerkiem, ale na pewno meczem bardzo komfortowym.
JAGIELLONIA BEZ BRAMKARZA
Powody? Jednym z nich może być fakt, że w pierwszej połowie odcięło prąd bramkarzowi Jagiellonii Xavierowi Dziekońskiemu. Łukasz Zwoliński doszedł do strzału głową, ale uderzył prosto w golkipera. Ten powinien z łatwością złapać piłkę, ale wypuścił ją i wpadła do siatki. Do młodego zawodnika nie podszedł nawet żaden z kolegów, by go pocieszyć. Bramkarz zawalił na całej linii, a gospodarze mieli już dwie bramki straty.
Dwie, bo wcześniej fenomenalnie zachował się Maciej Gajos. Znakomicie przyjął piłkę w polu karnym, wygrał pojedynek szybkościowy z Błażejem Augustynem i z ostrego kąta trafił do siatki. Później dośrodkował na głowę Zwolińskiego, więc mecz kończył z dwoma punktami w klasyfikacji kanadyjskiej.
2:0? BEZPIECZNY WYNIK
Lechia była więc w trudnej sytuacji, bo prowadziła 2:0 miała więc duży komfort. Do przerwy prowadziła 2:0, a do tego wyglądała naprawdę solidnie. Jagiellonia stworzyła dwie niezłe okazje w pierwszym kwadransie, ale później nie potrafiła już przetestować Dusana Kuciaka. Lechia za to miała choćby jeszcze strzał w słupek Kacpra Sezonienki.
Młodego napastnika trzeba w tym miejscu pochwalić. Zagrał na skrzydle, a przecież nie jest to jego podstawowa pozycja, i wyglądał więcej niż solidnie. Dobry występ podkreślił w 50. Minucie, kiedy ruszył z kontratakiem, w polu karnym zwodem pięknie oszukał jednego z obrońców i uderzył w kierunku dalszego słupka. Piłkę odbitą przez Dziekońskiego dobił Zwoliński i było 3:0.
JAGIELLONIA UKŁUŁA
Jagiellonia odgryzła się w 64. minucie, po akcji w bocznym sektorze Kuciaka pokonał Fiodor Cernych, ale na więcej drużyny Ireneusza Mamrota stać nie było. Lechii tym razem nie przeraziło dwubramkowe prowadzenie, spokojnie dowiozła je do końca, a mogło być jeszcze lepiej. Doskonałą okazję wykreował Mateusz Żukowski, po jego akcji i faulu Michała Pazdana Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny. Jedenastkę zmarnował jednak Flavio Paixao, a swoją notę delikatnie podreperował Dziekoński.
Nie zmieniło to jednak oceny, na jaką zasłużyli piłkarze Lechii. Mecz kontrolowali, z dużym spokojem wypunktowali Jagiellonię, która sama sobie nie pomagała, a duża w tym rola Dziekońskiego. To jednak nie jest problemem zespołu Tomasza Kaczmarka, który udanie rozpoczął kolejny sezon Pucharu Polski.