Mecz z GTK Gliwice miał być kluczowym dla Arki w walce o utrzymanie na parkietach elity koszykarskiej w Polsce. Tak przynajmniej deklarował trener gdynian Milos Mitrović. Jego podopieczni wykonali ten krok bardzo zdecydowanie i mają już 4. mecze zapasu nad niedzielnym rywalem. Poza pierwszą niezwykle wyrównaną kwartą, zakończoną remisem 19:19, reszta przebiegała pod dyktando gospodarzy z Gdyni. Arka wygrała drugą odsłonę 32:20, a gdy w trzeciej zaczęła wyraźnie dominować, osiągając ponad 20-punktową różnicę, stało się jasne, że gliwiczanie przedłużą trwającą od… 14 października niechlubną serię porażek na ligowych parkietach.
HINDS CIENIEM SIEBIE
BEZ DYSKUSJI
I gdyby nie wysokie prowadzenie w połowie trzeciej kwarty i wyraźne spuszczenie z tonu, gdynianie pewnie wygraliby jeszcze okazalej. A tak GTK odrobiło część strat, jednak nie było w stanie przełamać bariery 14-punktów przewagi. Dla glliwiczan to 11. porażka z rzędu, dla Arki pierwsze zwycięstwo po pięciu poprzednich ligowych niepowodzeniach.
Asseco Arka Gdynia: Novak Music 18, Jacobi Boykins 15, Filip Dylewicz 12, Adrian Bogucki 10, Anthony Durham 9, Adam Hrycaniuk 7, Bartłomiej Wołoszyn 6, Wojciech Tomaszewski 5, Dominik Wilczek 2, Marcin Kowalczyk 0.
GTK Gliwice: Roberts Stumbris 14, Kristijan Krajina 14, Jabarie Hinds 12, Daniel Gołębiowski 7, Aleksander Wiśniewski 7, Filip Put 6, Matthew Williams 6, Aleksander Busz 2, Kacper Radwański 0, Damonte Dodd 0.