Jakub Kałuziński ma coraz większą rolę w gdańskiej Lechii. „Zdolny, perspektywiczny”, jak mawiano o nim przed laty, zamieniło się na „wychodzący w pierwszym składzie, robiący różnicę”. W naszym cyklu Znajomi ze Słyszenia, 20-latek wraca do początków, opowiada o swoich zaletach i elementach, które jeszcze chciałby poprawić.
Kałuziński rozegrał 15. meczów w tym sezonie Ekstraklasy, z czego większość od pierwszej minuty. Tak było już na inaugurację sezonu, kiedy wyszedł w pierwszym składzie przeciwko Jagiellonii (1:1). Bieżące rozgrywki są dla młodego Lechisty bardzo ważne – to w tym sezonie zdobył pierwszy gol na boiskach Ekstraklasy, a obecnie regularnie Tomasz Kaczmarek widzi w nim pierwszoplanowego piłkarza. – Najważniejsze założenia dla mnie, to operowanie piłką, żeby być cały czas pod grą, mieć te podania penetrujące między liniami, ale też zabezpieczyć ataki i myśleć dwa, trzy kroki naprzód. Trener zazwyczaj ustawiał mnie na ósemce, ale też z Wartą Poznań, czy Górnikiem w Zabrzu grałem na pozycji nr 10 – tłumaczy Kałuziński.
HISTORIE Z DZIECIŃSTWA
Znajomym ze słyszenia 20-latek opowiedział o specyficznym dzieciństwie z piłką. O latach wyrzeczeń na rzecz dążenia do perfekcji i sportowego sukcesu. O roli taty, który motywował w sytuacjach zwątpienia. O przemianie jaką przeszedł po ujrzeniu czerwonej kartki przeciwko Jagiellonii Białystok w poprzednim sezonie. No i o najbliższym meczu ze Stalą Mielec, bo to ważne spotkanie w kontekście walki o europejskie puchary.
Paweł Kątnik i Tymek Kobiela