Wyczekane w bólach i niewidziane od maja. Lechia wygrywa domowy mecz ze Stalą Mielec

Maciej Gajos (L) i Adam Ratajczyk (P) z PGE FKS Stali Mielec podczas meczu Ekstraklasy, 30 bm. (gj) PAP/Adam War¿awa

Dotychczasowy bilans Lechii w domowych meczach sezonu 2022/23 to nieprawdopodobne 2. punkty w 5. meczach. Przez 3 miesiące rozgrywek biało-zieloni nie potrafili wygrać u siebie, ale każda seria ma kiedyś kres, a ta niechlubna gdańskich piłkarzy, kończy się 30 października w meczu ze Stalą Mielec. Wybawicielem okazał się Łukasz Zwoliński, przy skromnym, ale jakże ważny 1:0.

To była sytuacja z 72 minuty. Wprowadzony po przerwie Łukasz Zwoliński wykorzystał dośrodkowanie Jarosława Kubickiego. We wszystko wmieszał się jeszcze Ilkay Durmus, który niefortunnie ale skutecznie zagrał tułowiem piłkę do Zwolińskiego. To drugi gol napastnika Lechii w lidze w tym sezonie. – Długo czekaliśmy na to, aby wygrać mecz u siebie. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że było to dla nas bardzo istotne spotkanie i bardzo ważne trzy punkty z każdego punktu widzenia. Wygraliśmy po długiej przerwie w trudnym dla nas meczu z wymagającym przeciwnikiem – przyznał po meczu trener Lechii Marcin Kaczmarek.

Z kolei Adam Majewski, szkoleniowiec rywala, 6. drużyny Ekstraklasy w momencie startu spotkania, przyznał, że mielczanie przyjechali do Gdańska po zwyciestwo. – Jesteśmy niezadowoleni, bo przyjechaliśmy do Gdańska z dużą chęcią wygrania tego spotkania, co widać było w pierwszej połowie. Kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku i byliśmy zespołem lepszym. Stworzyliśmy też doskonałą okazję Macieja Wolskiego, po której mogliśmy otworzyć wynik. To byłby klucz, ale nie udało się – żałował Majewski.

Ostatni ligowy triumf u siebie zawodnicy Lechii odnieśli 8 maja, kiedy pokonali 3:2 właśnie Stal. W niedzielę ponownie okazali się lepsi od ekipy z Mielca,  dzięki czemu po tej konfrontacji w ekstraklasie nie ma już zespołu bez zwycięstwa przed własną publicznością.

pkat/pap

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj