Rzuty karne wyłoniły kolejnego ćwierćfinalistę. Brazylia gromi Koreańczyków

(Fot. EPA/Abir Sultan)

Po raz pierwszy podczas mistrzostw świata w Katarze zwycięzcę meczu musiały wyłonić rzuty karne. Górą okazali się  Chorwaci, którzy strzelali celniej od Japończyków. Z turniejem pożegnała się także Korea Południowa, która na swoje nieszczęście trafiła na Brazylię, jakiej jeszcze w tym turnieju nie widzieliśmy.

Chorwaci powtarzają schemat z 2018 roku, gdy ich droga do finału polegała na wygrywaniu w konkursach „jedenastek”. Tym razem zaczęło się od Japonii, która jako pierwsza wyszła w tym spotkaniu na prowadzenie. Z opresji Chorwatów uratował Ivan Perisić, który doprowadził do remisu i taki wynik utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry, a także do końca dogrywki. Japończycy jak widać, nie byli przygotowani na rzuty karne, które w ich wykonaniu były fatalne i w całej serii udało im się wykorzystać tylko jedną „jedenastkę”. Dużo lepiej radzili sobie doświadczeni już w tym Chorwaci, dzięki czemu to oni meldują się w ćwierćfinałach mistrzostw świata.

Brazylia zaprezentowała to, czego od nich oczekują kibice. „Canarinhos” rozpoczęli strzelanie już od 7. minuty meczu i w ciągu następnych 30. minut byli w stanie trafić do siatki przeciwnika jeszcze trzy razy. W drugiej połowie nieco zwolnili tempo gry, a chwila rozkojarzenia poskutkowała nawet honorową bramką dla Koreańczyków. Mimo wszystko pewnym krokiem i w pięknym stylu Brazylijczycy podkreślili swój udział w ćwierćfinale turnieju i pokazali, że nazywanie ich faworytem w kontekście walki o mistrzostwo to nie przesada.

Japonia – Chorwacja 1:1 (1:0) k. 1:3

Brazylia – Korea Południowa 4:1 (4:0)

jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj