Fernando Santos został oficjalnie zaprezentowany jako selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski. Podkreślił, że jest to zaszczyt, iż będzie mógł właśnie w tym kraju kontynuować karierę trenera. – Od dziś jestem Polakiem, jestem jednym z was – powiedział.
Fernando Santos został jubileuszowym, 50. w historii selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski. Wcześniej, jako trener reprezentacji Portugalii, sięgał po mistrzostwo Europy w 2016 roku, gdzie w ćwierćfinale pokonał Polskę. Trzy lata później sięgnął również po triumf w Lidze Narodów.
– To zaszczyt, bo mówimy o wielkim kraju. Polska jest wielkim krajem o niezwykle bogatej historii i kulturze. Szczęście nie spada z nieba, trzeba sobie na nie zapracować. Ale jestem pewien, że osiągniemy bardzo wiele dla reprezentacji Polski i wszystkich Polaków – powiedział nowy selekcjoner.
„WNIESIE DUŻO DOBREGO DO POLSKIEJ PIŁKI”
Prezes PZPN Cezary Kulesza poinformował, że wybierając selekcjonera, zależało mu na tym, aby posiadał doświadczenie i nie musiał uczyć się prowadzenia kadry. – Przede wszystkim zależało nam na tym, żeby trener miał już doświadczenie w prowadzeniu reprezentacji, żeby nie było tak, że trener przychodzi i się uczy prowadzenia kadry – powiedział.
Przekazał również, że portugalski szkoleniowiec przeprowadzi się na stałe do Polski. – Braliśmy pod uwagę doświadczenie, sukcesy, charyzmę, pracę z grupą, bo to niełatwa praca. Chcieliśmy też trenera, który odniósł sukcesy – uzasadnił wybór szef PZPN.
– Wierzę, że trener wniesie dużo dobrego nie tylko do naszej reprezentacji, ale także do całej polskiej piłki – dodał.
AWANS NA EURO TO CEL NUMER JEDEN
Fernando Santos docenia piłkarzy reprezentacji Polski i jego zdaniem, patrząc na naszą kadrę, należymy do światowej czołówki. Swoją pracą chce zapisać się na kartach historii polskiej piłki. – Dla mnie bardzo ważne jest, by w Polsce zrobić to, co robiłem w przeszłości – chcę tu zostawić po sobie spuściznę, coś na przyszłość. Świat futbolu się zmienia, więc chcę stworzyć podstawy nowej przyszłości reprezentacji – przyznał szkoleniowiec.
Wskazał, że podstawowym celem będzie awans do mistrzostw Europy 2024, do których eliminacje rozpoczną się w marcu. – Najpierw awans, to cel podstawowy, a później oczywiście będziemy chcieli ugrać coś więcej – zaznaczył.
Wspomniał też, że nie zamierza w polskiej kadrze przeprowadzać rewolucji, ale ciężko pracować i udoskonalać wszystko to, co było w niej do tej pory.
PISZCZEK I KACZMAREK W ROLACH ASYSTENTÓW
Santos poinformował, że rozmawiał już w Polsce z Łukaszem Piszczkiem i były trenerem Lechii Tomaszem Kaczmarkiem, którzy są kandydatami na jego asystentów. – Muszę to przemyśleć, w ciągu dwóch tygodni podejmę decyzję – przekazał.
Santos na razie wyjedzie do Portugalii, by załatwić sprawy osobiste, ale poinformował, że w Polsce zostaną już jego najbliżsi współpracownicy.
– Z każdym trenerem, z którym rozmawialiśmy, wskazywaliśmy, że chcemy, aby w sztabie byli polscy trenerzy, którzy będą się uczyć, a później ich wiedzę będziemy mogli wykorzystać – dodał prezes PZPN Cezary Kulesza.
„CHCĘ WYGRAĆ WSZYSTKO”
Nowy selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, zapytany o cele z biało-czerwonymi, odparł, że chce wygrać wszystko. Jak zapewnił, nie zamierza patrzeć zawodnikom w metryki.
– Chcę wygrać wszystko, nie przyjechałem tutaj, by przegrywać. Nie lubię słowa „przegrana”, nie akceptuję go. Moją ambicją jest wygrywanie każdego meczu – powiedział Santos.
– Wiem, że nie zawsze jest to możliwe, bo mamy po drugiej stronie przeciwników. Dlatego bardzo ważne jest rozpracowanie tych rywali. Mam człowieka w sztabie od tego zadania – dodał.
Jak przyznał, w czasie mundialu w Katarze oglądał wszystkie cztery mecze biało-czerwonych. – Ponadto w przeszłości już mierzyłem się z reprezentacją Polski. Drużyna grała różnie, w różnych ustawieniach. Teraz chcę to dokładnie przeanalizować i wyciągać wnioski. Nie chcę mówić o konkretnej taktyce. 4-4-2, 4-3-3 – to są tylko liczby. Ważna będzie współpraca na boisku, dynamika gry. Musimy umieć grać tak, żeby przeciwnik nie zbliżał się do naszej bramki. To podstawa. To jest ważniejsze niż ta cała filozofia – podkreślił portugalski szkoleniowiec.
HISTORIA FERNANDO SANTOSA
Jako piłkarz Santos występował na pozycji obrońcy. Profesjonalną karierę zakończył jednak dość szybko i poświęcił się nauce. Zdobył tytuł inżyniera na Politechnice Lizbońskiej. Futbol traktował jako hobby, a warsztat trenerski szlifował, czytając książki. Gdy miał 32 lata, został szkoleniowcem w ówczesnym trzecioligowym klubie Estoril. Spędził w nim siedem sezonów i wprowadził go do portugalskiej ekstraklasy.
Dopiero w 1998 roku, kiedy objął posadę w FC Porto, całkowicie zrezygnował z pracy wykonywanej zgodnie z wyuczonym zawodem. Już w pierwszym sezonie świętował ze „Smokami” mistrzostwo kraju, w dwóch kolejnych latach sięgnął z tą drużyną po Puchar Portugalii.
Do Grecji po raz pierwszy przyjechał w 2001 roku, podpisując umowę z AEK Ateny. Zdobył ze stołecznym klubem krajowy puchar, ale mistrzostwo przegrał z Olympiakosem Pireus gorszą różnicą bramek. Sukces sprawił, że został trenerem Panathinaikosu Ateny, w składzie m.in. z Emmanuelem Olisadebe i Krzysztofem Warzychą. W kolejnych latach na krótko wracał do ojczyzny (Sporting Lizbona i Benfica Lizbona), a pracował także ponownie z AEK oraz PAOK Saloniki, gdzie jego podopiecznym był Mirosław Sznaucner.
Po przejęciu posady trenera reprezentacji Grecji kontynuował dzieło słynnego poprzednika Niemca Otto Rehhagela, który w 2004 roku doprowadził Grecję do mistrzostwa Europy. Santos aż takiego sukcesu z Helladą nie odniósł, ale zespół miał zadowalające wyniki. Na otwarcie Euro 2012 zremisował z Polską 1:1, później uległ Czechom 1:2 i wygrał z Rosją 1:0. W ćwierćfinale przegrał z Niemcami 2:4. Natomiast w MŚ 2014 odpadł w 1/8 finału po rzutach karnych z Kostaryką.
We wrześniu 2014 roku, marzenie Santosa się spełniło. Został selekcjonerem reprezentacji Portugalii, a pod jego wodzą Portugalia, mająca w grupie jeszcze Danię, Serbię i Armenię, wygrała pozostałe siedem eliminacyjnych meczów. Straciła w nich tylko cztery gole, ale w czterech z tych spotkań zwyciężyła zaledwie 1:0.
W turnieju finałowym podopieczni Santosa też nie imponowali skutecznością – zremisowali wszystkie trzy mecze w grupie F – z Węgrami, Islandią i Austrią – i awansowali do 1/8 finału z trzeciego miejsca. W pierwszym spotkaniu fazy pucharowej – niezwykle nudnym, w którym oddano zaledwie dwa celne strzały – pokonali Chorwację po dogrywce 1:0. Później przyszło ćwierćfinałowe spotkanie z Polską, zremisowane 1:1 i wygrane w rzutach karnych 5-3. Później przyszły zwycięstwa nad Walią w półfinale 2:0 i Francją w finale 1:0 po dogrywce.
Santos wprowadził później Portugalię również do turniejów finałowych mundialu w 2018 roku oraz mistrzostw Europy w 2021 – w obu tych imprezach jego podopieczni odpadli w 1/8 finału, a także zakończonych w grudniu MŚ w Katarze. Portugalia dotarła w nich do ćwierćfinału, w którym sensacyjnie uległa Maroku, a Santos rozstał się później z posadą za porozumieniem stron.
Pod jego wodzą Portugalia grała z Polską trzykrotnie. Mierzyli się podczas Euro 2016 oraz dwa razy w Lidze Narodów. W 2018 roku w Chorzowie Portugalia wygrała 3:2, a w Guimaraes padł remis 1:1. W grupie odnotowała także zwycięstwo 1:0 i remis 0:0 z Włochami. Awansowała do turnieju Final Four, w którym pokonała Szwajcarię 3:1 oraz Holandię 1:0 i sięgnęła po triumf w pierwszej edycji tych rozgrywek.
DEBIUT NOWEGO TRENERA
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski zadebiutuje 24 marca. Biało-czerwoni rozpoczną wówczas eliminacje mistrzostw Europy – z Czechami na wyjeździe. Trzy dni później spotkają się u siebie z Albanią. W tej stawce są także niżej notowane Wyspy Owcze i Mołdawia. Na turniej w Niemczech awansują dwie drużyny z grupy.
PAP/jk