Gwiazdor zostaje w Gdyni. Czubak podpisał nowy kontrakt z Arką

(Fot. materiały prasowe)

O takich ruchach mówi się, że są jak transfer. Arka co prawda nie pozyskała nowego zawodnika, ale postawiła duży krok w kierunku budowy poważnej kadry na nowy sezon. Nowy kontrakt podpisał bowiem najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu w żółto-niebieskich barwach – Karol Czubak.

Na wstępnie zaznaczmy, że będzie tu tylko o kwestiach sportowych. Nie o sprzedaży klubu, zarządzaniu nim przez panów Kołakowskich, protestach i bojkocie kibiców. To oczywiście najważniejsze aktualnie tematy w Gdyni, ale sezon zbliża się wielkimi krokami, a Arka będzie w nim walczyła, niezależnie od tego, co dzieje się poza boiskiem.

I wiele wskazuje na to, że będzie walczyła, mając w swoich szeregach największą armatę. Bo Karol Czubak przedłużył kontrakt do końca czerwca 2025 roku. I jest to dla żółto-niebieskich informacja znakomita z dwóch powodów: albo w swoich szeregach będą mieli klasowego jak na ten poziom strzelca, albo sprzedadzą go za dobre pieniądze.

MASZYNA PRACOWAŁA REGULARNIE

Przypomnijmy: 21 goli w 33 ligowych meczach. Bramka co 135 minut. Dziewięć goli w pięciu meczach między 26 lutego a 8 kwietnia. Czubak wiosną był znakomity, ale przecież na prawie połowę dorobku (dokładnie 10 trafień) zapracował jeszcze jesienią. To nie był kilkumiesięczny wyskok w stylu Łukasza Zjawińskiego, który seryjnie strzelał wiosną 2022 roku na wypożyczeniu w Sandecji Nowy Sącz. Czubak, chociaż miewał przestoje, był systematyczny, regularny, a momentami spektakularnie skuteczny.

Powiedzieć, że po prostu spektakularny raczej jednak nie możemy, bo snajper ma w sobie więcej ze specyficznej charakterystyki Thomasa Mullera i jego sposobu poruszania się po boisku niż z akrobatycznych wyczynów Zlatana Ibrahimovicia czy elegancji Thierry’ego Henry’ego. Ale zejdźmy na ziemię, bo jesteśmy w końcu w Fortuna 1 Lidze, a nie na szczytach futbolowego globu.

CHŁOPAK, KTÓREGO DA SIĘ LUBIĆ

Ma w sobie Czubak coś takiego, że da się go lubić. Pracuje na boisku, walczy za dwóch. Sam o sobie mówił, że jednym z jego głównych atutów jest „zastawka”. W takich zawodnikach raczej się nie zakochuje, a jednak kibice w Gdyni traktują go jak swojego. Kiedy śpiewali przyśpiewkę na jego cześć po jednym z bardziej udanych meczów, sam przyznał w wywiadzie, że bardzo się wzruszył. Bez zbędnego przymilania się, tak prostolinijnie. Po golu rozłoży ręce, trochę krzywo się uśmiechnie. Swój chłop, po prostu.

Wracając do piłkarskich atutów – największym jest chyba ten, który ciężko zdefiniować i ująć w ramy. Nie chodzi o wykończenie, precyzyjny strzał prawą nogą czy świetną grę w powietrzu. Czubak ma wiele mankamentów, ale ogromną zaletą jest to, że piłka go szuka. Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, on to czuje. Wie, gdzie się ustawić, jak przepchnąć obrońcę, a kiedy dobrze jest się schować. Nawet, kiedy w gorszych tygodniach miał problem ze skutecznością, dochodził do sytuacji. Magnes jest, pracuje i ściąga futbolówkę, niezależnie od formy. A kiedy forma przychodzi, bramki sypią się lawinowo.

Tyle tylko, że podobną laurkę moglibyśmy napisać Hubertowi Adamczykowi po pierwszym sezonie w Arce. Miał inne atuty, ale również przerastał ligę. Mówiło się wręcz nawet o powołaniu reprezentacji, co byłoby absolutną sensacją. Wydawało się, że Adamczyk musi z Gdyni wyfrunąć. Został, podpisał nowy kontrakt i… zgasł. Dopadły go kontuzje, znakomitego rytmu (pomimo zwyżki formy wiosną) już nie odnalazł. Czubak musi zrobić wszystko, by tym szlakiem nie podążyć. Może też wybrać zupełnie inną drogę i mimo podpisania nowego kontraktu, ruszyć w świat. W tym wypadku gdynianie również powinni być zadowoleni, bo za piłkarza z dwuletnim kontraktem zarobią po prostu więcej.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj