Konflikt na linii właściciel Arki Gdynia – akcjonariusze mniejszościowi i kibice, może w najbliższym czasie mieć swój finał. Większościowy udziałowiec i prezes klubu Michał Kołakowski doszedł do porozumienia z Marcinem Gruchałą ws. odsprzedaży kontrolnego pakietu akcji Arka Gdynia S.A. Ale nie do nich należy ostateczne słowo, a do byłego właściciela Dominika Midaka.
Przypomnijmy – w maju 2020 roku Michał Kołakowski pozyskał od Dominika Midaka większościowy pakiet udziałów. Jak informował portal trójmiasto.pl, kwota transakcji w wysokości 2,5 mln zł nie została zapłacona z powodu spadku Arki z Ekstraklasy (płatność miała być wykonana w transzach po 500 tys., warunkowo w przypadku utrzymania w Ekstraklasie, ale żółto-niebiescy spadli z elity kilka tygodni po finalizacji sprzedaży i wciąż rywalizują na zapleczu Ekstraklasy).
MIDAK ZNOWU MA GŁOS
W sierpniu tego roku sąd zdecydował o zabezpieczeniu akcji, które były przedmiotem transakcji między Midakiem a Kołakowskim. Wszystko wskutek pozwu Midaka zgłaszającego wątpliwości dotyczące zawartej w maju 2020 roku umowy. Sam były właściciel Arki publicznie w sprawie swoich roszczeń się nie wypowiada, ale można po jego ruchach wnioskować, że chce unieważnienia umowy sprzedaży zawartej ponad 3 lata temu. Bez wycofania przez niego pozwu do zmian dojść nie może, bo przedmiotem potencjalnej transakcji są ww. akcje zabezpieczone przez sąd.
Od zarządzającego Arką w latach 2018-20 Dominika Midaka zależy zatem, czy zakończy się bojkot kibiców, oraz czy do finansowania Arki wrócą podmioty warunkujące swoje wsparcie zbyciem większościowych akcji przez Michała Kołakowskiego. Do konsensusu coraz bliżej – we wrześniu doszło do „okrągłego stołu”, dwóch spotkań pomiędzy akcjonariuszami, na których padło kilka konstruktywnych wniosków. M.in pozytywnie oceniono potencjał drużyny i sztabu szkoleniowego. O porozumieniu portalowi trojmiasto.pl mówił sam Kołakowski, licząc jednocześnie na kroki w kierunku „unormowania sytuacji w klubie”. Wtórował mu Marcin Gruchała, obecnie posiadający 17 procent akcji, w tym 16 proc. nabytych w 2021 roku od Football Club sp. z.o.o., a zainteresowany przejęciem pakietu większościowego.
BOJKOT TRWA
Podczas meczu ze Zniczem Pruszków otwarta była tylko jedna trybuna, a trzy pozostałe świeciły pustkami. Bojkot kibiców zatem trwa w najlepsze i jest równolegle prowadzony ze wstrzymaniem finansowania z miasta oraz przez grono lokalnych sponsorów. Taki stan trwa od początku sezonu, a stanowisko kibiców wydaje się być jasne – zmiana właścicielska = powrót kibiców na stadion. Wiemy też, że podobne jest stanowisko honorowych Arkowców, tych z przeszłością zawodniczą, którzy deklarują niezwłoczny powrót na trybuny po wymianie większościowego akcjonariusza. Przypomnijmy też, że braki w budżecie przełożyły się na redukcje wrześniowych płac zawodników. Z naszych informacji wynika, że obniżki były różne – u niektórych zawodników wynosiły 50 proc., u tych z niższymi gażami były mniejsze.
DRUŻYNA JEDNOŚCIĄ
Problemy finansowe wydają się wzmacniać i konsolidować szatnię. Arka po niespodziewanej przegranej przed miesiącem z Chrobrym, aktualnie imponuje formą, wygrywając cztery mecze z rzędu, wliczając ten pucharowy z Miedzią Legnica. Zespół nie stracił przy tym ani jednego gola, zmienił ustawienie i gra z czwórką obrońców, a to przynosi wymierne rezultaty. W dodatku nie doszło do sprzedaży najlepszego strzelca zespołu, napastnika Karola Czubaka. Snajper w rozmowie z Radiem Gdańsk mówił o zainteresowaniu trzech klubów 2. Bundesligi, duńskiego Viborga, oraz jednego klubu z Belgii. Zaznaczył jednak, że brakowało negocjacyjnych konkretów. Zdementował też, jakoby przedstawił Lechii Gdańsk swoje wymagania w sprawie odejścia. Czubak ma 6 goli w I lidze i zajmuje 3. miejsce w klasyfikacji strzelców tego sezonu. O trafienie mniej zanotował w tym sezonie bardzo dobrze dysponowany Olaf Kobacki.
Paweł Kątnik