Lechia Gdańsk będzie mieć kolejnego rzecznika. Plaga zwolnień, rezygnacji, brak stałości

(fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski, arch. prywatne)

Mateusz Czerwiński nie będzie dłużej rzecznikiem prasowym Lechii Gdańsk. Strony nie doszły do porozumienia ws. nowej umowy byłego dziennikarza TVP Gdańsk. Czerwiński pracował na stanowisku zaledwie dwa miesiące. Jego następca będzie dwunastym rzecznikiem klubu od 2015 roku. To sytuacja niespotykana w innych klubach poziomu centralnego.

Lechia szukała nowego rzecznika prasowego od czerwca, kiedy z klubem pożegnał się Maciej Markowski. W ostatnich trzech latach był to prawdziwie „gorący stołek”. Od kiedy w 2020 roku p.o. był Michał Żurawski, on i żaden z jego następców nie zadomowił się w lechijnej komunikacji na dłużej niż 15 miesięcy. Tyle też pracował „najwytrwalszy” stażem Arkadiusz Bruliński w okresie między kwietniem 2020 roku a czerwcem 2021 roku. Podobnie do ustępującego rzecznika, z pracy zrezygnował sam. W podcaście „Znajomi ze słyszenia”, w listopadzie 2021 roku na naszej antenie, tłumaczył okoliczności rozstania.

– Przychodząc do Lechii, miałem ambitny plan zostać dłużej. Zawsze jest to sprawa indywidualna, ale to ja złożyłem wypowiedzenie i to ja zdecydowałem się odejść z klubu. Nałożyło się wiele kwestii. Podstawowa to chęć spędzania więcej czasu z rodziną. Byłem z drużyną przez siedem dni w tygodniu i to było dla mnie za dużo. Mówię o fizycznym i psychicznym zmęczeniu. Potwierdziłem sam sobie, że nie dam tak dłużej już rady – mówił nam Arkadiusz Bruliński.

Potwierdził też, że praca rzecznika w Lechii nie należała do najłatwiejszych. – Kibice oczekują komunikacji przez siedem dni w tygodniu i to jest normalne. Ale pracowaliśmy pod koniec naszej kadencji tylko w dwuosobowym zespole z Jankiem Beneszem, który był odpowiedzialny za media społecznościowe, a robiliśmy tak naprawdę wszystko. Łatwo wtedy o błąd, to są niesamowite emocje i zmęczenie, bo przecież mówimy o komunikacji z kibicami, dziennikarzami i wieloma grupami interesariuszy. To naprawdę jest ciężka robota, choć Lechia nie jest tu szczególnym przypadkiem – mówił w podcaście w listopadzie 2021 roku.

NIEDOŚWIADCZENI

Ten sam Bruliński, mający za sobą lata pracy w komunikacji, w rozmowie z nami zwracał uwagę na problem niedoświadczenia swojego następcy, Michała Żurawskiego. – Z perspektywy czasu uważam, że Michał nie był gotowy, by robić tę komunikację samodzielnie i ta odpowiedzialność była dla niego za duża. Uważam, że zarząd miał wszelkie dane, by to zauważyć – komentował już po tym, jak Żurawski ustąpił, w wyniku burzy, jaką wywołał jego wpis kierowany pod adresem Arki Gdynia z oficjalnego konta klubowego na Twitterze.

Lechia nie wyciągała z tych doświadczeń wniosków. Żurawskiego zastąpiła również nowa w branży Karolina Zębała, mająca wówczas za sobą jedynie staż w komunikacji siatkarskiego Trefla Gdańsk, a przed sobą masę pożarów do ugaszenia. I nie można było jej nic zarzucić, a prędzej współczuć pracy w małym zespole, z wygórowanymi zadaniami, w permanentnym stresie. Rzecznikiem Lechii była dziewięć miesięcy. Przejmujący po niej stanowisko Maciej Markowski przetrwał rok i miesiąc, a kolejnym rzecznikiem był już Mateusz Czerwiński, żegnający się właśnie z Lechią po dwóch miesiącach. Jeden z byłych rzeczników Lechii, funkcjonujący jeszcze za poprzedniego właściciela, opowiedział nam o motywacji swojego odejścia, prosząc o anonimowość. Wielokrotnie rozmawiał z przełożonym odnośnie swojej sytuacji, także charakteru umowy, starając się renegocjować ją po przepracowaniu określonego stażu. Kiedy klub zalegał mu z płatnościami pensji, proponował udanie się na urlop do momentu przywrócenia płynności finansowej, lub klarowną informację, czy ma szukać innej pracy. Błyskawicznie zdecydowano się na to drugie.

KIEDY DŁUGOFALOWO?

Nowy rzecznik prasowy klubu będzie dwunastym od 2015 roku, wielce prawdopodobne, że przetrwa 10 i pół miesiąca, to średnia stażu z ostatnich ośmiu lat. Dla przykładu, w nieodległej Arce rzecznikiem od 2009 roku jest Tomasz Rybiński. Jakub Piekut odpowiada za komunikację w Chojniczance od niepamiętnych lat. W Lechu Poznań prawie pięć lat urzęduje Maciej Henszel, w Piaście Gliwice pięcioletni staż, poparty wcześniejszymi doświadczeniami w biurze prasowym, ma Karol Kłos, w Pogoni jeszcze dłużej swoje CV buduje Krzysztof Ufland. W Zagłębiu Lubin prawie sześć lat pracuje Angelika Kłos, od dwóch jako rzecznik prasowy. Niecodzienna jest historia Jerzego Muchy, który był w przeszłości dwukrotnie rzecznikiem Górnika Zabrze, obiekował się w tej materii także siatkarzami MKS Będzin, a teraz pełni tę rolę w Zagłębiu Sosnowiec. Gdzie nie spojrzeć się da, w Lechii nie. Cennym drogowskazem przy ewentualnym procesie rekrutacji może być przykład Karoliny Kawuli, rzeczniczki Wisły Kraków, nawiasem mówiąc, pracującej kiedyś w Lechii Gdańsk. Na stronie historiawisly.pl czytamy: „Karolina to wnuczka legendarnego obrońcy Białej Gwiazdy – Władysława Kawuli. Z krakowskim klubem związana jest od 2011 roku, z przerwą na pracę w Lechii Gdańsk, gdzie pełniła rolę specjalisty ds. komunikacji. W Wiśle przechodziła przez poszczególne szczeble kariery: od praktykantki, przez specjalistę ds. komunikacji medialnej, menedżera ds. komunikacji medialnej, zastępcę rzecznika i teraz obejmując stanowisko rzecznika. Z wykształcenia jest menedżerem kultury i mediów, a także menedżerem sportu. Kierunki te ukończyła na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Specjalizuje się w komunikacji medialnej i PR-owej”.

Kawula jest rzecznikiem Wisły od marca 2019 roku. Opanowała komunikację mimo spadku i trawiących klub ówcześnie zawirowań właścicielskich. W wywiadzie dla portalu Weszło przyznała, że w trakcie pracy w biurze prasowym Wisły, podpatrywała każdego z poprzedników, i to pomogło, kiedy sama przejęła stery. Ale nawet najprostsze recepty nie zadziałają, jeśli klub nie będzie płacił stabilnie, terminowo i godnie, co nie zawsze było standardem doświadczanym przez poprzedników na stanowisku rzecznika prasowego Lechii.

Jako posłowie prezentujemy aktualny komentarz Arkadiusza Brulińskiego, mającego najdłuższy staż spośród rzeczników Lechii w ostatnich trzech latach:

Mimo zmian właścicielskich w klubie w obszarze komunikacji decyzje personalne nadal podejmowane są chyba dość pochopnie. Musimy mieć świadomość, że komunikacją klubu, który wciąż jest jedną z największych marek sportowych Pomorza, powinna kierować osoba, która będzie miała doświadczenie w komunikacji w sporcie. Nie bez znaczenia będzie też identyfikacja z Gdańskiem i biało-zielonymi barwami. Po tylu latach nagłych wymian całych zespołów public relations i marketingu niezbędna jest stabilizacja i postawienie na osoby, które będą w stanie udźwignąć ciężar klubowej komunikacji takiego klubu, jakim jest Lechia Gdańsk. Czas na eksperymenty się skończył. Aby klub wrócił na właściwe miejsce nie tylko w wymiarze sportowym, ale również wizerunkowym, konieczne jest profesjonalne wsparcie i wzajemne zaufanie, które poskutkuje możliwością wdrożenia długofalowych działań. Trzymam kciuki i wierzę, że to w Lechii nadal jest możliwe.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj