To było niezwykłe spotkanie historii z teraźniejszością, sportsmenki ze sportowcem, wybitnych tczewskich wioślarzy. W urzędzie miasta dłonie uścisnęli sobie świeżo upieczony brązowy medalista igrzysk olimpijskich z Paryża Mateusz Biskup i Czesława Kościańska, która wywalczyła srebro podczas zmagań olimpijskich w Moskwie w 1980 r.
Wioślarska czwórka podwójna zdobyła – zachowując chronologię – trzeci medal dla polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański otworzyli czwartą setkę polskich medalowych zdobyczy w całej historii startów w letnich igrzyskach.
– Chcą przełamać coś, czego nie udało się ani w Tokio, ani w Rio, idą po marzenia – przypominał na starcie komentujący wyścig w TVP Dariusz Szpakowski.
Biało-czerwoni do samego końca walczyli o srebro, drudzy na mecie Włosi pokonali naszych wioślarzy o… włos. – Momentu zwątpienia nie było. Wydaje mi się, że jak już wystartowaliśmy i zrobiliśmy pierwsze wzmocnienie, goniąc Holendrów, to dało nam skrzydeł i pewność, że jesteśmy mocni tego dnia – przyznał Radiu Gdańsk Mateusz Biskup. – Na mecie poczuliśmy ogromną radość i dumę, ale przede wszystkim ulgę. To przecież już moje trzecie igrzyska i w końcu udało się zdobyć medal – przypomniał wioślarz.
W domu na 30-letniego sportowca czekali wierni kibice w osobach 7-letniego syna i 3-letniej córki. – Oboje kibicowali przed telewizorem. Syn, kiedy dowiedział się, że wyjeżdżam do Paryża na ostatnie zawody w tym roku, rzucił do mnie tekstem, czy pokażę mu medal, kiedy wrócę. Nie miałem wyjścia – przyznaje ze śmiechem tczewianin.
GORĄCE WSPARCIE OLIMPIJKI
W Tczewie ze spokojem sukcesowi Mateusza Biskupa przyglądała się Czesława Kościańska-Szczepińska, do tej pory jedyna w wiosłach medalistka olimpijska z Tczewa. Ona swój laur osiągnęła podczas słynnych igrzysk w Moskwie w 1980 roku. Podobnie jak w przypadku Biskupa, los już wcześniej napisał ciekawy scenariusz.
– Moja partnerka Małgorzata Dłużewska przyznała się już po biegu, że wyśniła ten medal. Powiedziała: nie chciałam ci mówić, ale ja naprawdę go wyśniłam. Zapytałam z przekąsem, dlaczego nie złoto? – śmieje się Kościańska-Szczepińska.
65-letnia dziś medalistka nadal jest aktywna sportowo, spaceruje po 15, 20 km i stara się utrzymywać formę. O sukcesie młodszego kolegi po fachu mówi z ulgą: – Wreszcie nie będę jedyną tczewianką z medalem olimpijskim w wioślarstwie. 1,5 roku temu podczas obchodów stulecia naszego klubu, Unii Tczew, powiedziałam Mateuszowi, że trzymam kciuki i wierzę w medal. On się śmiał, a ja wierzyłam. I jest medal – zauważa Kościańska.
Podczas spotkania międzypokoleniowego olimpijczyków, zaprezentowane zostały medale z Paryża i Moskwy. – Jest ciężki, ale to jest przyjemny ciężar. Ma już lekkie rysy, bo tata upuścił go na asfalt, ale zapomnijmy o tym. Najważniejszy jest wynik – ocenił swój krążek Mateusz Biskup.
Z kolei Czesława Kościańska zdążyła już odzwyczaić się od widoku swojego krążka. – Dostaliśmy go w pięknym, czerwonym pudełku i w tym pudełku leży sobie spokojnie w szafie. Bardzo często chodzę do szkół i pokazuję go młodzieży, mówiąc, o co mogą walczyć. Wioślarstwo to trudna dyscyplina, ale ma swój urok. Dlatego zachęcam młodzież, żeby zaczęła trenować, że warto w życiu coś robić, mieć cel, że to jest sposób na życie – podsumowała Czesława Kościańska.
Obszerne rozmowy z Mateuszem Biskupem i Czesławą Kościańską-Szczepińską w audycji „Z Boisk i Stadionów” po godz. 17:00.