Kompromitacja Arki w Lubinie. Zagłębie bezkarnie strzelało, dramat w czterech aktach

Lubin, 29.09.2025. Pi³karze KGHM Zag³êbia Lubin Adam Radwañski (C) i Damian D¹browski (L) ciesz¹ siê z gola podczas meczu Ekstraklasy z Ark¹ Gdynia, 29 bm. (gj) PAP/Maciej Kulczyñski

Arka Gdynia nie umie punktować w delegacjach. Mija 10 kolejek, a gdynianie nadal tkwią w wyjazdowej mizerii, z jednym zaledwie zgromadzonym punktem, jednym golem i po laniu, jakie urządziło Arce Zagłębie. Miedziowi zabawili się z ekipą Szwargi, po 8 minutach prowadzili 2:0, a w pierwszej połowie dołożyli jeszcze dwa trafienia, by ostatecznie zamknąć dyskusję na temat zdolności Arki do rywalizowania na obcych stadionach.

Daremne były tłumaczenia i robienie dobrej miny do złej gry trenera Szwargi. Szkoleniowiec znajdował nad wyraz dużo plusów m.in po poprzednim wyjazdowym meczu w Łodzi, kiedy po wygranej Widzewa szukał kolejnych pozytywów. W znacznie dosadniejszych słowach o grze Arki wypowiadał się na naszej antenie Kamil Jakubczyk, apelując o większą odwagę z przodu, więcej fantazji i radości w grze. Młody piłkarz – choć wobec siebie powinien mieć najmniej w tej materii pretensji – narzekał na spięcie Arkowców, które ponownie uwidoczniło się w Lubinie.

SZYBKIE OTWARCIE

8 minut potrzebowało Zagłębie, by władować dwie bramki. Zaledwie 180 sekund, by otworzyć wynik. Nie przymierzając, Arka zbliżyła się do najmniej chlubnych wyczynów Lechii z tego sezonu – wykpiwanej, obśmiewanej na początku sezonu za bardzo dziurawą defensywę.  Dziś jednak Arce – często chwalonej za organizację gry w defensywie w poszczególnych meczach – zdarzają się równie poważne wpadki. Ta z Górnikiem Zabrze mogła być poczytywana jako wypadek przy pracy. Ale gdy traci się 4 bramki w jednej połowie, gdy Radwański ma autostradę obok dwóch obrońców – tego nie da się wytłumaczyć.

BEZ WIARY

Gdyńskich kibiców może też boleć druga połowa. Zabrakło rzucenia wszystkiego na szalę, zaciekłości w odrabianiu strat. Widzieliśmy to tylko między 10-30 minutą, kiedy do odrobienia były zaledwie dwie, a nie cztery bramki. A efekt końcowy? 2 strzały celne z 9 oddanych, 0,44 spodziewanego gola – to statystyki obnażające zdolności w kreowaniu sytuacji Arki.

Gdynianie robią postępy – to fakt. Widać to chociażby po Sidibe czy Jakubczyku, którzy dopiero uczą się Ekstraklasy. Ale za wiele jest w kadrze piłkarzy, którzy nieustannie potrzebują czasu, albo progi Ekstraklasy wciąż są dla nich za wysokie.

KGHM Zagłębie Lubin – Arka Gdynia 4:0 (4:0)

Bramki: 1:0 Adam Radwański (3-głową), 2:0 Leonardo Rocha (7), 3:0 Michał Nalepa (33-głową), 4:0 Adam Radwański (44).

Żółta kartka – Arka Gdynia: Aurelien Nguiamba, Julien Celestine, Sebastian Kerk.

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 4 996.

 

KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun – Josip Corluka, Michał Nalepa, Aleks Ławniczak (78. Roman Jakuba), Luka Lucic – Marcel Reguła (67. Mateusz Wdowiak), Damian Dąbrowski, Filip Kocaba, Adam Radwański (78. Mateusz Dziewiatowski), Kajetan Szmyt (89. Jakub Sypek) – Leonardo Rocha (67. Michalis Kossidis).

Arka Gdynia: Damian Węglarz – Dominik Zator, Michał Marcjanik, Julien Celestine (46. Kike Hermoso) – Marc Navarro, Aurelien Nguiamba (81. Luis Perea), Alassane Sidibe (46. Sebastian Kerk), Dawid Abramowicz (46. Marcel Predenkiewicz) – Patryk Szysz (46. Nazarij Rusyn), Edu Espiau, Kamil Jakubczyk.

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj