Kiedy dołączyłem do grona biegaczy przekonałem się, że to jest doborowe towarzystwo. Ale jak się okazuje też świetnie oszukują. Muszą, bo bez tego nie osiągnęliby wielu dobrych wyników. Jeśli zaczynasz biegać, warto abyś poznał ich brudne sztuczki. Do tej pory przebiegłem cztery uliczne imprezy na 10 kilometrów. Treningowo mam za sobą półmaraton. W nogach prawie 1000 kilometrów. To niewiele, ale już nie raz przekonałem się, że muszę oszukać sam siebie, aby dobiec do mety i osiągnąć cel. A ten był za każdym razem konkretny. Poprawić życiówkę. I jak na razie zawsze się udawało. Nie było łatwo, szczególnie w dwóch ostatnich biegach. W Warszawie, kiedy poprawiłem czas o prawie trzy minuty i w Gdyni, kiedy odjąłem kolejne 35 sekund. Kryzys przychodził w najmniej oczekiwanym momencie. I wtedy zaczynało się oszukiwanie. Jeff Galloway, olimpijczyk i trener biegania w jednej ze swoich książek pisze, że w takich momentach lewa półkula mózgu mówi do nas: „To koniec. Po prostu dojdź do mety”, „Zatrzymaj się teraz, a poczujesz się wspaniale”, „Och, czuje się źle” „Nie dam rady dzisiaj” itp. I to prawda. Przekonałem się o tym wiele razy. Przekonał się każdy, kto biegł i przełamywał słabości. Tak samo dzieje się podczas treningu. Ilu z nas, początkujących biegaczy zakończyło szybciej trening lub chciało to zrobić, bo posłuchało lewej półkuli mózgu. Kilka dni temu poszedłem z żoną pobiegać. To był jej siódmy trening. Chciała spróbować przebiec bez marszu 5 kilometrów. Po około dwóch kilometrach truchtu stwierdziła, że…
…musi się zatrzymać.
„Dasz radę. Biegnij” – próbowałem dodawać jej otuchy. Udało się. Nie poddała się. Kolejny kryzys nadszedł półtora kilometra później. „Do celu jeszcze tylko trzy okrążenia” – mówiłem do niej. Kiedy chwilę później endomondo poinformowało nas, że przebiegliśmy cztery kilometry Aldona nagle poczuła, że meta jest naprawdę blisko. I co zrobiła? Ostatni kilometr przebiegła w czasie 6:18. Pierwszy w czasie 6:53, drugi 6:57, trzeci 6:44, czwarty 6:42. Co się stało, że przyspieszyła? Przecież była bardziej zmęczona. Owszem, ale udało jej się oszukać lewą półkulę mózgu. Nie raz słyszałem od sportowców i trenerów, że…
…siła tkwi w głowie.
W nogach, organizmie mamy pokłady rezerw, tylko trzeba ten komunikat przekazać do mózgu. Przekonałem się o tym wiele razy. Na zawodach i na treningach. Galloway pisze, że sposobem na odwrócenie uwagi są brudne sztuczki. „To czas, aby zagrać nieczysto z lewą półkulą Twojego mózgu. Niezależnie od tego, co się dzieje, ona cały czas działa tak samo. Niemal każdy otrzymuje od niej komunikaty. Jedyne kłopoty, jakie na Ciebie czekają, to te, które się pojawią, kiedy jej posłuchasz. Brudne sztuczki odwracają uwagę lewej półkuli mózgu, dzięki czemu możesz biec dalej”. Brudne sztuczki przydają się. Kiedy dopada mnie kryzys…
…zaczynam myśleć o czymś przyjemnym.
Podczas treningu, kiedy zaplanowałem przebiegnięcie półmaratonu czyli niewiele ponad 21 kilometrów kilka razy musiałem korzystać z brudnych sztuczek. Kiedy na 12 km pojawił się pierwszy kryzys, a lewa półkula mówiła: „Daj spokój. Odpocznij” powiedziałem sobie, że jak już przebiegłem tyle, to chociaż dotrę do 14 km, co wtedy było moim najdłuższym biegiem. Na 14 km, stwierdziłem, że co ja nie dobiegnę do 15. Dam radę. Później dodawałem kolejne kilometry i…
…wymyślałem nowe brudne sztuczki,
aż osiągnąłem cel. Galloway przekonuje: „Nawet jedna kreatywna sztuczka może uaktywnić twórczą półkulę mózgu (prawą – dop. red.) pracującego nad innymi interesującymi obrazami, wizjami i pojęciami, które będą stanowiły dla Ciebie rozrywkę i pozwolą Ci zbliżyć się do mety (celu – dop. red.). Co bardziej znaczące, seria tych sztuczek może uruchomić twórczy proces w Twoim wnętrzu i zmobilizować Twoje zasoby, dzięki czemu sprostasz wyzwaniom i dotrzesz do mety, nawet w dobrej formie”. Jedną z takich sztuczek są między innymi magiczne słowa, jak nazywa je Gallowej. Na przykład: „Nie czuję żadnej presji, świetnie się bawię”, „Od pierwszego kroku rozluźniam się i cieszę się napływaniem endorfin”, „Jestem częścią bardzo pozytywnego ruchu”, „Jestem zmęczony, ale silny”, „Mam jeszcze mnóstwo sił”, „Nagroda się zbliża” itd. Co jeszcze? Każdy może mieć swoje magiczne słowa, zdania, które dezorientują i angażują lewą półkulę mózgu, na chwilę…
…wyłączając negatywny komunikat.
I tak biegniemy do naszego osobistego celu. A na końcu czeka na nas nagroda. Satysfakcja, że kolejny raz pokonaliśmy nasze słabości. Mnie brudne sztuczki przydadzą się już w sobotę, podczas Biegu Papiernika. Zapowiada się bardzo gorąco (nawet powyżej 25 stopni C), a w takich warunkach będę biegł na zawodach pierwszy raz. Nie myślę o rekordzie, a przyzwoitym czasie. Takim będzie wynik poniżej 50 minut. Zobaczymy jednak co się wydarzy.
Marcin Dybuk
Korzystałem z książki Jeffa Galloway’a „Maraton. Trening metodą Gallowaya” Wydawnictwo Helion 2012