Bieganie jak antydepresant

Nie straszny im deszcz, śnieg, wiatr czy wichura. Nic nie jest w stanie odciągnąć ich od biegania. Dzięki treningom z ich twarzy nie znika uśmiech. Są pełni energii. Bez tego czuliby się dużo gorzej. Ja to wiem. Przekonuję się o tym tej jesieni, bo zamiast trenować leczę kolano.Endorfiny. Paliwo biegaczy. Dzięki nim pokonują przeszkody dnia codziennego z dużą łatwością. Nie straszna im jesienna depresja. Kiedy ich znajomi przyciśnięci przez jesienne, szare, ciężkie niebo szukają chwili wytchnienia oni zakładają buty i biegną przed siebie. Pięć, dziesięć kilometrów. Tyle, na ile mają ochoty. Wybiegają stres dnia codziennego. Na te kilka, kilkanaście minut pozostawiają z tyłu problemy. Z każdym kilometrem, każdą minutą nabierają sił, aby zmierzyć się z kolejnymi obowiązkami. W szkole, pracy, domu. Nie, nie uciekają od trudności, po prostu mają energię, aby się z nimi po treningu zmierzyć. Bo łatwiej jest stanąć w szranki z przeciwnościami, kiedy bak jest pełen dobrej energii.

Jeszcze przed rokiem, biegając około 30 kilometrów tygodniowo, w deszczu, śniegu, walcząc z wiatrem czy niską temperaturą czułem się świetnie. Dziwiłem się, kiedy znajomi mówili, że jesień jest taka okropna. Dla mnie nie była.

A potrafi być depresyjna. Szare ciężkie niebo, deszcz, zimno. To wszystko nie nastraja zbyt pozytywnie. Jeśli dodamy zmęczenie dnia codziennego, którego nie można wieczorem wybiegać jest okropnie. Przyznaję. To chyba dla mnie jedna z najtrudniejszych jesieni w ostatnich latach.

Trudno pogodzić się z faktem, że przed rokiem przemierzając kilometry z wiatrem we włosach czułem się wolny. A dziś? Tęsknie do biegania. Kilka dni temu musiałem podbiec do tramwaju. Zrobiłem to instynktownie zapominając na chwilę o bólu kolana. Kilkanaście kroków, a dały tyle radości. Człowiek przypomina sobie o małych radościach dopiero jak je utraci. Kilka dni temu od kolegi, który przez sześć tygodni miał nogę w gipsie, usłyszałem że zapomniał ile radości potrafi dać człowiekowi prowadzenie samochodu.

Ktoś powie, że moje gadanie jest naiwne. Może. Fakt jest jednak taki, że dzięki bieganiu czułem się dużo lepiej. I tylko jednej rzeczy z perspektywy tego roku żałuję. Że biegałem za dużo. Przeciążyłem kolano, którego od pół roku nie mogę wyleczyć. Jeden lekarz sugeruje artroskopię, drugi leczenie farmakologiczne. Jeden fizjoterapeuta zaleca wkładki do butów, drugi masuje tak, że wyję z bólu. Poszukiwania trwają. Tym razem ścieżki do zdrowia, aby móc znów biegać i znosić szarugę za oknem z uśmiechem.

Instrukcję obsługi niezwykle skutecznego antydepresanta dla osób, które nie biegały znajdziesz TUTAJ

Marcin Dybuk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj