Legenda biegowa? Grupa Trójmiasto

W ramach akcji Pomorze Biega będziemy przedstawiać historię grup biegowych z naszego regionu. Jako pierwszą prezentujemy najstarszą w środowisku amatorskiego biegania – Grupę Trójmiasto.

Początki Grupy Trójmiasto sięgają grudnia 2002 roku, kiedy mało kto w Polsce traktował jogging poważnie – oprócz zawodowych sportowców. Założyli ją biegacze z Trójmiasta i okolic, którzy na pierwsze miejsce spotkania wybrali Złotą Karczmę, żeby w sobotni, zimowy poranek zrobić wspólną przebieżkę. Do legendy przeszło to, iż jeden z uczestników pomylił godzinę spotkania i gonił grupę, biegnąc po śladach butów odciśniętych na świeżym śniegu, który spadł poprzedniej  nocy. I tak to się zaczęło.

W październiku 2012 roku grupa obchodziła swoje 10-lecie, które zostało uczczone koleżeńskim biegiem na 10 km. A na imprezie pojawiał się cały Trójmiejski światek biegowy. Grupa Trójmiasto nadal istnieje, choć w nieco okrojonym składzie, to jednak wielu jej biegaczek i biegaczy można spotkać w barwach innych teamów biegowych. Znakiem rozpoznawczym są charakterystyczne czerwone – niczym ferrari, bo dodaje kilka sekund więcej na każdym km koszulki z logiem GT, a  najłatwiej skontaktować się z nimi przez forum biegajznami.pl w zakładce Grupa Trójmiasto.

Warto dodać, że co roku odbywa się Kross Grupy Trójmiasto w ramach akcji Polska Biega –  w ubiegłym roku odbyła się już VIII edycja. Poza tym można wziąć udział w Przygodzie Biegowej GT Challenge, która motywuje do przemierzania kolejnych kilometrów. Każdego bowiem roku trzeba pokonać tyle km – ile wynosi liczba w danym roku (np. 2014 km w 2014 roku) oraz ukończyć minimum dwa biegi na dłuższym dystansie (min. półmaraton).

Czym jest Grupa Trójmiasto? Długo można byłoby opowiadać. Na pewno jest legendą, a to, że jest to grupa wyjątkowa, wiedzą choćby takie tuzy biegowe jak Jerzy Skarżyński czy prof. Wojciech Ratkowski. Jednak najprościej będzie jeśli wypowiedzą się sami jej obecni, jak i niedawni reprezentanci.  

Dariusz LulewiczMoje pierwsze spotkanie z GT miało miejsce w maju 2007. Wówczas od kilku miesięcy poważnie i systematycznie zacząłem biegać. Były to jednak samotne wypady, a wiadomo, że w grupie zawsze raźniej. Zacząłem więc szukać w Internecie  jakiejś lokalnej grupy biegowej. I tak trafiłem na Grupę Trójmiasto. Okazało się, że jej członkowie spotykają się w soboty, dosłownie kilkaset metrów od mego miejsca zamieszkania – co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto się do nich przyłączyć.

Pamiętam, że na miejsce zbiórki pojawiłem się ubrany nie jak typowy biegacz – stara bluza dresowa, spodnie 3/4 długości, buty halówki, takie do gry w piłkę nożną. Zrobiło mi się strasznie głupio, bo wszyscy wokół mieli typowe ciuchy biegowe. Jednak absolutnie nikomu to nie przeszkadzało, a towarzystwo okazało się przesympatyczne – nic tylko biegać! Trochę też bałem się, że nie uda mi się wytrzymać kondycyjnie, bo pierwszy raz biegłem taki dystans (to było około 18-19 km), ale mile się zaskoczyłem. Co więcej – z parę kilometrów śmiało mógłbym wtedy jeszcze zaliczyć. Ale to przede wszystkim była zasługa świetnego towarzystwa, które dostosowało się do moich możliwości. To nie był bieg w tradycyjnym tego słowa znaczeniu – to była raczej taka biegowa pogawędka. I to mi się naprawdę bardzo spodobało. Postanowiłem wówczas – będę GT-owcem.

GT jest po prostu grupą przyjaciół, niemalże rodziną, w której towarzystwie czujesz się naprawdę dobrze, spotykają po to, aby razem dzielić swą pasję, by wspólnie brać udział w licznych zawodach, by wzajemnie się dopingować, a przede wszystkim pomagać w rozwoju biegowym Czasami słowa nie oddają właściwie tego, co się widzi i niezbędna jest… muzyka. W przypadku GT idealną byłaby „Oda do radości” z IX symfonii Beethovena.

Agata MasiulaniecW moim przypadku do GT dołączyłam pod koniec 2008 roku. Trafiłam tam właśnie przez forum, ale także zachęcona przez koleżankę jeszcze z czasów harcerskich – Karolinę. Poznałam przesympatycznych, pełnych pasji ludzi, którzy już po pierwszym razie zachęcili do pozostania. Tam poznałam „szaleńców”, którzy opowieściami zachęcili mnie choćby właśnie do pokonania Biegu Rzeźnika. W tej grupie nie brakuje także wybitnych zawodników śmigających maratony poniżej 3 godzin. Długo by wymieniać wszystkie osiągnięcia tej grupy przez tak długi okres jej istnienia. Co ciekawe utworzenie GT stało się motywatorem do powstawania kolejnych grup w innych rejonach Polski. 
Po pewnym czasie jednak poznałam Akademię Biegania, z którą to aktualnie jestem związana. O GT jednak nie zapominam, choćby w tym roku udało się wywalczyć tytuł mistrzowski w Sztafetach Amatorskich Trójmiejskich Grup Biegowych biegnąc właśnie w jej składzie.

Janek PobłockiDotychczas moim ulubionym sportem była jazda na rowerze, ale że w jesienno-zimowym okresie jazda jest utrudniona, więc zamieniłem dwa kółka na bieganie. W realizacji zamiaru pomógł mi Darek Lulewicz,, który biega już kilka lat. To on w listopadzie 2012 roku pomógł mi stawiać pierwsze kroki w biegowym światku. Traktuję go jak osobistego trenera, który udziela mi cennych wskazówek i pozwala rozwijać się biegowo. A że on należy właśnie do Grupy Trójmiasto, więc lojalnie wstąpiłem również w jej szeregi i nie żałuję tego, ponieważ jej członkowie to fajna i zgrana paczka. To oni polecili mi również sobotnie bieganie w parkrunie, jako dobry element treningu, a także idealną możliwość bieżącego śledzenia moich postępów.

Tradycyjnie Grupa Trójmiasto spotkała się w połowie stycznia w Tawernie Rybaki w Sopocie na spotkaniu członków i sympatyków GT, aby powspominać bliższą i dalszą przyszłość. Jaka ona będzie dla tej niezwykle zasłużonej ekipy biegowej? Czas pokaże.
   

Maciej Gach
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj