Arka Gdynia



Arka wierzyła i walczyła, Raków nie panikował. Finał, który nie zaskoczył

Wiara, ambicja, zgrany kolektyw, poświęcenie, walka – te i inne podobne środki miały pomóc Arce w finale Pucharu Polski. Gdynianie z Rakowem przegrali 1:2 i choć był to mecz, który w drugiej połowie przyniósł mnóstwo emocji, a na koniec także rozczarowanie, to ostatecznie to spotkanie właściwie nie zaskoczyło.

„Patrz… amatorzy, pierwszoroczniacy”. Wojciech Pertkiewicz wspomina słowa Bońka i snuje scenariusze

To była czysta przyjemność. W naszym studiu pojawił się były prezes Arki Gdynia Wojciech Pertkiewicz, by powspominać dwa niedawne finały Arki na Stadionie Narodowym w Warszawie. Opowiedział m.in. o „pierwszoroczniakach”  z ust Bońka, Miro Bożoku, któremu ugięły się nogi gdy wszedł na płytę, fecie mistrzowskiej kilku zbłąkanych zawodników i wielu, wielu innych rzeczach.

Prezes Arki Gdynia: „Zżyłem się z tym klubem i bardzo przeżywam wszystkie mecze”

– Biorąc pod uwagę to, że jesteśmy 1. ligową drużyną, nie zakładaliśmy że uda nam się dojść tak wysoko. Bardzo to cieszy i pokazuje potencjał naszej drużyny. Wygrać tyle meczów z rzędu, pokonać zespół pokroju Piasta Gliwice, to także wspaniała sprawa – mówi przed finałem Pucharu Polski w Lublinie Michał Kołakowski.

„Lech nacierał na nas jak Joshua na Kliczkę, ale to my zadaliśmy dwa decydujące ciosy”. Tak Arka wygrywała w 2017 roku [REPORTAŻ]

Określenie finału z 2017 roku słowem „niespodzianka” byłoby niedopowiedzeniem. W tamtym meczu wszystko mogło pójść nie tak, a i tak nikt nie miałby do piłkarzy Arki najmniejszych pretensji. Ci zaś, na przekór bukmacherom i wbrew wszelkiej logice, wyszli, zagrali i ze złotymi medalami na szyi wrócili do Gdyni razem z nim: z wywalczonym przeciw faworyzowanemu Lechowi Pucharem Polski.

W 2017 roku drużyna Arki pędziła do Warszawy tak, że jej autokar zatrzymała drogówka. „Okazało się, że warto mieć marzenia” [POSŁUCHAJ]

Eksperci, bukmacherzy, logika – przed finałem z 2017 roku wszystko kazało wątpić kibicom Arki w to, że ich piłkarze przywiozą z Warszawy drugi w historii klubu Puchar Polski. Ale udało się. Kulisy spotkania oraz pomeczowej fiesty zdradził nam tuż przed kolejnym finałem ówczesny fizjoterapeuta żółto-niebieskich. – Po meczu? To już w zasadzie nie była szatnia – wspominał Marek Gaduła.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj