Arka Gdynia



W 2017 roku drużyna Arki pędziła do Warszawy tak, że jej autokar zatrzymała drogówka. „Okazało się, że warto mieć marzenia” [POSŁUCHAJ]

Eksperci, bukmacherzy, logika – przed finałem z 2017 roku wszystko kazało wątpić kibicom Arki w to, że ich piłkarze przywiozą z Warszawy drugi w historii klubu Puchar Polski. Ale udało się. Kulisy spotkania oraz pomeczowej fiesty zdradził nam tuż przed kolejnym finałem ówczesny fizjoterapeuta żółto-niebieskich. – Po meczu? To już w zasadzie nie była szatnia – wspominał Marek Gaduła.

Mecz-marzenie Adama Dei, powtórka w pucharze mile widziana. Arka wychodzi z tarapatów i wygrywa z Zagłębiem

Jeśli żegnają Cię kibice na trasie racowiskiem, a cała piłkarska Polska trąbi o Twoim wyczynie, to można odlecieć? Można. Arka odpłynęła gdzieś daleko marzeniami, nieobecnie starając się wyjść przeciwko sosnowiczanom w lidze i wygrać na stojąco. Na szczęście zimny prysznic podziałał błyskawicznie, a twardo postawione kroki  kolejnych minut pozwoliły uniknąć katastrofy.

Z Victorii po wiktorię. Jak piłkarze Arki zdobywali pierwszy Puchar Polski?

Niemal dokładnie po 42 latach piłkarze Arki pojadą do Lublina w celu, który udało się wówczas zrealizować. Podobnie jak 9 maja 1979 roku, tak 2 maja 2021 finałowy rywal w meczu o Puchar Polski będzie faworytem. Arkowcy dobrze radzą sobie w takich sytuacjach, co udowodnili przed czterema laty, bijąc w finale Lecha Poznań.

Odliczanie do finału Pucharu Polski. Arka w już niedzielę zagra z Rakowem Częstochowa

Już w najbliższą niedzielę piłkarze Arki zagrają z Rakowem Częstochowa w finale Pucharu Polski. Gdynianie po raz czwarty w historii dotarli do decydującego starcia tych rozgrywek, do tej pory dwukrotnie wychodzili z tych pojedynków zwycięsko. Finał z udziałem żółto-niebieskich skomentujemy w całości na antenie Radia Gdańsk. Początek w niedzielę, 2 maja, o godz. 16.

W 2017 roku, rajdem przez pół boiska, ustalał w finale zwycięski wynik. Zarandia: „Drugi Luka? Teraz chyba jest nim Marcus!” [POSŁUCHAJ]

O Arce nadal mówi w pierwszej osobie liczby mnogiej: nie „wy”, a „my”. Gdy tylko może, ogląda poczynania żółto-niebieskich w 1. Lidze, a kiedy nie jest to możliwe – o wyniku na bieżąco informuje go telefoniczna aplikacja. − Beze mnie będzie troszkę ciężko, ale mam nadzieję, że ten puchar będzie nasz – mówił żartobliwie w rozmowie z Radiem Gdańsk.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj