„Dobijamy do portu”. A tam, zmieniające się ciągle narzędzia, limity i… tradycje
Reportaż „Dobijamy do portu” opowiada o rodzinie Państwa Kohnke – rybaków z Jastarni z dziada pradziada.
Reportaż „Dobijamy do portu” opowiada o rodzinie Państwa Kohnke – rybaków z Jastarni z dziada pradziada.
Założyły tzw. społeczność o nazwie Nudoodporne. Dwie Kasie – Katarzyna Gapska- fotografka i Katarzyna Dziewulska – stylistka, organizują nietypowe sesje zdjęciowe. Mówią, że to swoista fototerapia.
Kasia ma 25 lat i studiuje – z całkiem niezłym skutkiem. Mimo że już jako dziecko została jej postawiona diagnoza – zespół Aspergera. Takich wysoko funkcjonujących osób z autyzmem jest niewiele, większość to dorośli, którzy nigdy dorosłymi i samodzielnymi nie będą.
Jest słoneczne popołudnie. Odwiedzam Elżbietę Skowrońską, od 30 lat pielęgniarkę oddziałową w gdańskim hospicjum im ks E. Dutkiewicza. Rozmawiamy o pierwszych akcjach Pól Nadziei, które przed laty zakwitły w szkockim Edynburgu, zorganizowane przez Fundację Marie Curie Cancer Care.
Jej najbardziej znaną pracą jest „Tęcza” z Placu Zbawiciela w Warszawie, radosny obiekt, spalony doszczętnie w listopadzie 2013 roku. Ale Julita Wójcik jest autorką bardzo istotnych, poważnych prac, dotyczących ekonomii, historii najnowszej i zachowań społecznych.
Ma 16 lat, uwielbia książki i biografie dziennikarzy. Nie lubi wiązanych butów i obcinania włosów. Najpierw pyta o datę urodzin. Po chwili jest w stanie powiedzieć… „To był wtorek!” – bez patrzenia w kalendarz i do Internetu. Maks ma zespół sawanta – jest autystycznym geniuszem.
– To co robimy, jest odpowiedzią na to, w jakim momencie życia jesteśmy – mówi artystka.