„Płać, po co ci problemy”. Tak pieniądze na fundację związaną z Robertem Biedroniem miała zbierać jego była asystentka i sekretarka zatrudniona w ratuszu w Słupsku. Nasz reporter dotarł do osób, które dokonywały wpłat.
„Lewicobus”, czyli autokar, którym od przeszło dwóch tygodni jeżdżą po Polsce lewicowi politycy, zaparkował w sobotę przed Złotą Bramą w Gdańsku. Liderzy przedstawili zebranym program, kładąc nacisk na politykę socjalną, w tym zwiększenie dostępności żłobków i mieszkań dla młodych.
Robert Biedroń ponownie będzie pracował w Słupsku. Podczas niedzielnej wizyty w mieście szef sztabu Lewicy i poseł do Parlamentu Europejskiego zapowiedział, że w ciągu najbliższych paru tygodni otworzy swoje Biuro Poselskie dla mieszkańców Słupska i regionu.
„Lewicobus”, który od dwóch tygodni jeździ po Polsce, na swoim półmetku dojechał do Słupska. Liderzy lewicy przedstawiali słupszczanom program i zachęcali do głosowania.
Ponad 33 tysiące złotych za cztery miesiące pracy otrzymał były doradca prezydenta Słupska. To wynagrodzenie za pracę na stanowisku głównego eksperta do spraw energii odnawialnej. Dariusz Szwed uważa, że miasto zyskało dzięki jego pracy dużo więcej, bo przez trzy lata pracował dla Słupska jako wolontariusz.
To nowe stanowisko utworzone decyzją Zarządu Województwa Pomorskiego 1 kwietnia tego roku. Biernacki wygrał konkurs.
– Dziękuję tym, którzy uwierzyli, że polityka może wyglądać inaczej. Za to, że uwierzyliście mi, gdy kandydowałem na prezydenta Słupska. Dziękuję, że uwierzyliście, że mając marzenia, jesteśmy nie do zatrzymania. Dziękuję wam za tę energię, wierzę, że ta energia zmieni oblicze tej ziemi. Nie tylko ziemi pomorskiej, ale całej Polski. Stworzyliśmy program, który nie powstał w gabinecie partii politycznej i dziękuję wam za to. Dziękuję za to, że po latach jałowych sporów możemy rozmawiać o programach – mówił
Nawigacja
© 2024 - Radio Gdańsk
