Bohater Sierpnia 80 oskarża policję o poturbowanie i niesłuszne zatrzymanie. Jak dowiedziało się Radio Gdańsk Ludwik Prądzyński – jeden z trzech robotników, którzy rozpoczęli historyczny strajk w Stoczni Gdańskiej – został wczoraj w swoim domu skuty kajdankami i na kilka godzin zatrzymany przez policję.
Sprawa ma związek z mężczyzną, który z rodziną od kilku lat bezpłatnie mieszka u Prądzyńskiego w Kramarzynach niedaleko Bytowa, za tak zwaną opiekę. W 2010 roku Prądzyński wymówił mężczyźnie wynajem, a następnie, gdy ten się nie zgodził, zaczął bezskutecznie naliczać mu czynsz.
Według Prądzyńskiego Janusz M. zaczął mu grozić, że spali mu posiadłość i samochód. Ostatecznie go pobił. Sprawa gróźb była wielokrotnie zgłaszana na policję. Jednak ta według Prądzyńskiego nie podjęła żadnych kroków.
We wtorek uprawomocnił się wyrok nakazujący eksmisję. Kiedy Ludwik Prądzyński wszedł do lokalu wywiązała się awantura, wezwano policję, która po przyjeździe skuła kajdankami działacza Solidarności i zawiozła na komendę w Bytowie. Prądzyński twierdzi, że potraktowano go jak przestępcę.
Jak powiedział rzecznik komendy w Bytowie Michał Gawroński funkcjonariusze upominali działacza, ale gdy to nie poskutkowało musieli go zatrzymać za niszczenie mienia i naruszenie miru domowego. Policjant wyjaśnił, że nie można samodzielnie wykonywać wyroku sądu o nakazie eksmisji. Jak udało mi się ustalić w sprawę zaangażował się wójt gminy Tuchomie, który ma przyspieszyć przeprowadzkę lokatorów do mieszkania socjalnego.
Prądzyński w styczniu złożył skargę po tym, jak policja nie udzieliła mu pomocy, ani nie zatrzymała lokatora, który go dotkliwie pobił i groził spaleniem posesji. Zarzuty wobec policjantów się nie potwierdziły. Teraz prawdopodobnie będzie kolejna skarga na funkcjonariuszy.
(rg, Joanna Stankiewicz)