Gdynianin oskarża policję o brutalne pobicie

Obrzęk mózgu, złamany nos, skruszony ząb, liczne siniaki i ślady po paralizatorze. To efekt brutalnej interwencji gdyńskiej policji, donosi portal Trójmiasto.pl. Dramatyczne sceny rozegrały się w sobotę wieczorem na Karwinach. Obok przystanku przy ul. Chwaszczyńskiej, na którym na swój autobus czekał Daniel Żuchowski, zatrzymał się patrol straży miejskiej. Strażnicy chcieli wylegitymować 25-latka. Ten jednak odmówił podania dokumentów, tłumacząc, że zbliża się jego autobus i chciałby do niego wsiąść.
IMG 0075IMG 0077

Wtedy strażniczka wyciągnęła jakiś gaz, prysnęła mi nim w twarz i obezwładniła. Chwilę później na na miejsce przyjechała policja
, mówi Żuchowski. 25-latek przekonuje, że został brutalnie wrzucony do policyjnego busa, po czym przewieziono go do Wejherowa.

Tam policjanci zaprowadzili mnie do łazienki. Kazali położyć się na podłodze. Gdy odmówiłem, zostałem pobity. Policjanci skakali po mnie, kopali po całym ciele, uderzali pięściami. Na koniec jeden napluł mi do ust, opowiada Żuchowski.

Rano mężczyznę przewieziono do komisariatu w Karwinach, gdzie policjanci próbowali ukarać go mandatem… za przeklinanie w miejscu publicznym. Żuchowski odmówił jego przyjęcia, po czym został zwolniony do domu.

Odebrała go żona, z którą pojechał do szpitala na obdukcję. Dokument sporządzony przez lekarza potwierdza, że mężczyzna został pobity. Mowa jest m.in. o obrzęku mózgu, złamanym nosie, skruszonym zębie, licznych siniakach i śladach po paralizatorze.

Żuchowski zgłosił sprawę do prokuratury, a ta wszczęła śledztwo. Na razie postępowanie jest na wstępnym etapie. 25-latek przyznaje, że w dniu zatrzymania wypił alkohol. Nie byłem jednak pijany. Spędziłem z kolegą kilka godzin, wypiliśmy po kilka kieliszków, po czym chciałem wrócić spokojnie do żony i dziecka. To jak mnie potraktowali policjanci przechodzi ludzkie pojęcie. Czułem się, jakbym został wyjęty spod prawa, mówi Żuchowski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj