742 centymetry, tyle w tej chwili wynosi poziom Wisły w Tczewie. To już prawie pół metra powyżej poziomu ostrzegawczego, ale wciąż 70 centymetrów poniżej stanu alarmowego. W Tczewie i okolicznych miejscowościach obowiązuje stan pogotowia przeciwpowodziowego. W tym czasie służby przygotowują swój sprzęt na ewentualność podtopień. Wojewoda podobną sytuację ogłosił w innych powiatach nadwiślańskich, między innymi w kwidzyńskim i sztumskim.
W ciągu ostatniej doby tendencja wynosiła 4 centymetry podwyższania poziomu na 3 godziny, a więc to jest niewielki wzrost. Jednak wody wciąż jest coraz więcej, choć sytuację określam jako stabilną, mówi szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego w tczewskim urzędzie miasta Jerzy Laskowski.
Wystosowano ostrzeżenie w kierunku mieszkańców, którzy będą chcieli osobiście sprawdzić poziom wody na Bulwarze Nadwiślańskim, żeby zachowali szczególną ostrożność.
Ostrzegamy mieszkańców po to, żeby byli przygotowani na ewentualne dalsze podnoszenie się stanu wody. Poza tym apelujemy o zachowanie się w sposób bezpieczny, bo przy rzece są miejsca niechronione barierkami i może się tak zdarzyć, że ktoś wskutek brawury, czy nieodpowiedzialności wpadnie do rzeki. A ta jest dzisiaj wyjątkowo głęboka, woda jest bardzo zimna, jest też silny nurt, trudno jest po prostu się z niej wydostać, tłumaczy Jerzy Laskowski.
Przy Przystani Wiślanej w Tczewie zalane są wszystkie pomosty na rzece. Są one podwieszone dość nisko, dlatego ta sytuacja nie dziwi mieszkańców. Tych nad Wisłę przychodzi coraz więcej, najliczniej gromadzą się oni przy mierniku poziomu wody. W rozmowie z naszym reporterem Maciejem Bąkiem tczewianie mówią, że jeszcze sporo wody musi przybrać, żeby zaczęli się niepokoić.
W porównaniu do sytuacji sprzed czterech lat, kiedy to podmyty został tczewski bulwar, Wiśle brakuje jeszcze prawie 3 metrów do przekroczenia tego stanu.