Na Pomorzu kobiety robią operacje amputacji piersi

Co dwunasta kobieta w Polsce zachoruje na raka piersi. U ponad połowy kobiet choroba wcześnie wykryta jest całkowicie wyleczalna. Temat raka piersi dziś stał się w mediach numerem jeden, po ujawnieniu informacji, że Angelina Jolie usunęła piersi. Zrobiła to, by zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka. Chirurg onkologiczny z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku profesor Janusz Jaśkiewicz mówi, że dla osób z obciążeniem genetycznym decyzja o usunięciu piersi jest bardzo trudna, ale często jest to jedyny ratunek.

Współczesna medycyna pozwala określić grupę kobiet, które z 90-procentowym prawdopodobieństwem zachorują na raka piersi.

Wskazań jest kilka. Przede wszystkim mutacja w genie BRCA1, obciążenie rodzinne oraz czasem niepokojące zmiany w piersiach przy mammografii. Jeśli po wielu badaniach klinicznych okaże się, że prawdopodobieństwo zachorowania jest duże, to trzeba usunąć cały gruczoł.

Profesor Jaśkiewicz zdaje sobie sprawę, że jest to okaleczenie. Jednak ryzyko raka jest znacząco zminimalizowane. Mówił naszej reporterce Joannie Stankiewicz, że sam przeprowadził kilkaset takich operacji.

Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje mastektomię i odtworzenie tylko jednej piersi. Komercyjnie wszczepienie implantów to koszt około dwunastu tysięcy złotych.

Na zabieg profilaktycznego usunięcia piersi w Polsce decyduje się około 5 procent kobiet dotkniętych mutacją genu, która zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworu piersi. Prof. Jacek Gronwald z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie dodaje, że zabieg zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworu piersi do 1 procent.

{flv}2162{/flv}

x-news

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj