Duże miasta, takie jak Warszawa, Poznań i Wrocław zastanawiają się, czy nie zlikwidować ciszy nocnej i wprowadzić tak zwane strefy hałasu. Miałoby to wpływ na rozwój gastronomii i klubów muzycznych, które mogłyby działać w godzinach nocnych. Komentatorzy Radia Gdańsk zastanawiali się, czy cisza nocna w centrach powinna zostać zniesiona na terenie m.in Trójmiasta.
Michał Stąporek z portalu trojmiasto.pl mówil, że owszem chcemy wprowadzić do centrów miast ludzi, ale niekoniecznie wielkie głośniki z muzyką. To zła nazwa i niekoniecznie powinno się to nazywać strefą hałasu, raczej strefą atrakcji, strefą życia, uważa dziennikarz trojmiasto.pl
Stąporek dodał, że normy hałasu powinny być inne po 22:00 w centrach Gdańska, Gdyni i Sopotu, niż w osiedlach mieszkaniowych. Ale nie wierzy, że uda się to szybko zmienić.
Jacek Naliwajek z Radia Gdańsk obawia się, że jeśli cisza nocna w centrach miast zostałaby zlikwidowana, będzie dochodzic do wielu interwencji policji, czy straży miejskiej, które mogą być uznane za bezpodstawne. Mieszkańcy mogą stracić możliwość uporania się z głośnymi sąsiadami, którzy przestaną się liczyć z innymi lokatorami, uważa dziennikarz.
Z kolei Tomasz Sieliwończyk z TVP Gdańsk zauważył, ze wszystko da się pogodzić. Jako przykład podał jedną z gdańskich dyskotek, która znajduje się na Głównym Mieście. Do lokalu od godzinny 22:00 trzeba wchodzić od zaplecza budynku, tak by hałas nie przekszkadzał mieszkańcom kamienicy, w której lokal się znajduje.
Mała grupa osób, zainteresowanych żeby było cicho, nie może blokować większości zainteresowanych, mówił dziennikarz TVP Gdańsk. Jego zdaniem brak zmian w sprawie ciszy nocnej będzie miał negatywne konsekwencje dla rozwoju miast. Przecież od lat narzekamy, że np. w Gdańsku nic się nie dzieje, że po 22:0 miasto zamiera, dodał Tomasz Sieliwończyk.