Właściciel gigantycznej plantacji marihuany chce opuścić areszt

Holender oskarżony o wyprodukowanie narkotyków wartych trzy miliony złotych od ponad dwóch lat jest w areszcie w Słupsku. Obrona wniosek o uwolnienie Wilhelmusa van D. ponieważ w opinii obrońców proces przeciąga się nie z winy oskarżonego lecz biegłego.
68-letni Holender jest oskarżony o prowadzenie w Gardnie Wielkiej koło Słupska uprawy konopi indyjskich.

W stodole, gdzie na przemysłową skale uprawiano marihuanę wiosną 2011 roku wybuchł pożar. Wtedy natrafiono na zakamuflowaną plantację wartości trzech milionów złotych. Od tego czasu Wilhelmus van D. jest w areszcie.

W sprawie przesłuchano już wszystkich świadków, ale sąd polecił biegłemu jeszcze raz przeprowadzić ekspertyzę dowodów czyli marihuany. Z dokumentów do końca nie wynika bowiem, co jest wyprodukowanym narkotykiem, co suszem, a co rosnącymi jeszcze krzewami.

68-letni Holender już kilka razy chciał wyjść na wolność, skarży się na złe warunki w polskim areszcie, brak opieki medycznej i złe samopoczucie. Sądy Okręgowy w Słupsku i apelacyjny w Gdańsku odrzucały wnioski. Jednym z powodów są dodatkowe zarzuty. Holender miał szukać w areszcie kogoś, kto zemści się na prokuratorze, który prowadził narkotykową sprawę.

W sprawie oskarżonych jest także dwójka Polaków którzy odpowiadają z wolnej stopy.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj