Nigdy nie było znęcania: Rodzina z Kręgu o wnioskach prokuratury

20130612 091223 copy

W listopadzie rodzinie zastępczej z Kręgu odebrano sześcioro przybranych dzieci, ponieważ podejrzewano, że opiekunowie mogą się nad nimi znęcać.
Dziś wiemy, jaki będzie finał tej sprawy. Radio Gdańsk ustaliło, że prokuratura właśnie zakończyła dochodzenie i uznała, że nie było maltretowania dzieci. Równocześnie nie wykluczyła, że opiekunowie używali wobec nich przemocy. Prokurator z Tczewa Kajetan Gościak powiedział Radiu Gdańsk, że aby zaistniało przestępstwo znęcania, rodzice musieliby urządzać awantury lub bić dzieci przez dłuższy czas i z dużym natężeniem.

Takich działań w tej rodzinie nie stwierdzono, uważa prokurator.

Nie udało nam się ustalić, co oznacza pojęcie dłuższy czas i duże natężenie. Według prokuratora Gościaka, z akt sprawy wynika, że w rodzinie zastępczej z Kręgu mogło dochodzić do pojedynczych zdarzeń polegających na naruszeniu nietykalności cielesnej dzieci. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja w Starogardzie Gdańskim. Za taki czyn grozi do roku więzienia. Reporter Radia Gdańsk ustalił, że przybrani rodzice sześciorga dzieci mogą usłyszeć zarzuty już w przyszłym tygodniu.

Dzieci nigdy nie doświadczyły w naszym domu żadnego rodzaju przemocy

tak na zarzuty o znęcanie się nad podopiecznymi odpowiada rodzina zastępcza z Kręgu. Barbara Stolc, z którą rozmawiał nasz reporter, czuje się całkowicie niewinna.

Barbara Stolc, matka:
My się nie znęcaliśmy nigdy nad dziećmi. I wiedzieliśmy to od zawsze. A odebrano nam dzieci, nie sprawdzając tego i przedłużając śledztwo. W końcu po ponad pół roku prokuratura się określiła, że jednak się nie znęcaliśmy.

 

Sylwester Pięta, Radio Gdańsk: Prokuratura uznała, że doszło do „naruszenia nietykalności cielesnej”. Czy zdarzało się w waszej rodzinie, że dzieci dostawały klapsy, że je uderzano?

 
Barbara Stolc: Nie było takich sytuacji. Dzieci były wychowywane jak w normalnej rodzinie.

Dzieci na tym najbardziej ucierpiały. Ponad pół roku nie mają kontaktu. Są wyrwane z rodziny i odizolowane od całego poprzedniego życia, przez 8 lat żyły w tym środowisku.

Sylwester Pięta: Chcecie, aby dzieci wróciły do Was?

Barbara Stolc: Wiem, że dzieci tęsknią za nami. My też bardzo za nimi tęsknimy, bo wychowywaliśmy je przez 8 lat. Ktoś może powiedzieć, że byliśmy tylko rodziną zastępczą, ale jeśli ktoś żyje razem przez 8 lat, to przestaje być tylko rodziną zastępczą – jest rodziną prawdziwą i kochającą. I tak właśnie u nas było. Podczas ostatniego spotkania, w lutym, dzieci powiedziały nam, że traktują nas jak prawdziwych rodziców.

Bardzo chcemy, żeby do nas wróciły

O komentarz do słów pani Barbary poprosiliśmy także Tatianę Neumann. To właśnie ona zawiadomiła sąd i prokuraturę i dzieci zostały zabrane z rodziny i trafiły do innych rodzin zastępczych. Dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Starogardzie Gdańskim podkreśla, że decyzja o ewentualnym powrocie dzieci do rodziny Stolców

należy do sądu. Jednak w jej opinii, jeśli potwierdzą się zarzuty o naruszeniu nietykalności cielesnej, będzie to mało prawdopodobne.

Uważam, że rodzina, która narusza nietykalność cielesną dzieci, nie może zagwarantować dobrego ich wychowania i prawidłowego rozwoju. W takim domu dzieci po prostu nie mogą czuć się dobrze. Raz jeszcze podkreślam jednak, że decyzja w tej sprawie leży w kompetencjach sądu, mówi Neumann.

Obecnie 3 dzieci jest w nowej rodzinie zastępczej, a 3 w tzw. małym domu dziecka.

W listopadzie ubiegłego roku dzieci z rodziny zastępczej w Kręgu poskarżyły się pedagogowi szkolnemu, że są bite i poniżane. Twierdziły, że rodzice je straszą, ciągają za uszy, że były uderzane szklanką w głowę, a opiekunowie kazali im klęczeć na grochu opowiadała Radiu Gdańsk dyrektor Tatiana Neumann.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj