Na to pytanie polscy eksperci i ekolodzy próbują odpowiedzieć już od kilku dni. Gazeta Wyborcza dotarła do raportu fińskich ekspertów, którzy twierdzą, że gdańskie fosfogipsy „trują Bałtyk bardziej niż wszystkie fińskie miasta”. Z dokumentu wynika, że hałda to ponad 500 ton czystego fosforu. Wcześniej w Finlandii donoszono o 220 tonach. Ile dokładnie jest fosforu, tego dokładnie do tej pory nie oszacowano, jednak strona polska zapewnia, że na pewno nie tak dużo. Mówił o tym m.in. Jarosław Stańczyk naczelnik wydziału monitoringu Inspekcji Środowiska w Gdańsku.
Hałda truje, ale nie aż tak. Badania Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska stwierdzają, że wody Martwej Wisły w rejonie hałdy mają podwyższone wartości substancji biogennych, takich jak azot i fosfor. Z tym, że jest to woda stojąca – powiedział Stańczyk.
Z raportu Fundacji Johna Nurminena wynika jednak, że Polacy prowadzą mało wiarygodny monitoring hałdy. W rzeczywistości do Martwej Wisły może przedostawać się więcej fosforu niż deklarują.
Największym problemem wg. fińskich ekspertów jest fakt, że hałda leży przy rzece. Inspektorzy podejrzewają, że kiedy intensywnie pada, to do Martwej Wisły mogą trafiać wraz z wodami podziemnymi związki fosforu. Dzieje się tak, ponieważ hałda nie jest całkowicie uszczelniona. Zdaniem strony polskiej nie jest to jakaś wielka ilość, więc nie ma możliwości, by ogromne masy fosforu dostawały się do Bałtyku, o czym alarmują Finowie. Martwa Wisła, poza warunkami sztormowymi, prawie nie wymienia wody z Bałtykiem.
W ciągu najbliższych tygodni do Gdańska mają przyjechać fińscy naukowcy, by wspólnie z tutejszymi badaczami dokładnie zbadać hałdę.