Tygodnik Polityka w ostatnim wydaniu wytyka błędy i niedociągnięcia gdańskim śledczym w trakcie badania sprawy zaginionej Iwony Wieczorek. Policja odpiera jednak zarzuty, twierdząc, że „tezy wprowadzone w wątek śledztwa mają charakter czysto sensacyjny”. O tym, co doniesienia Polityki mogą wnieść do sprawy i jak faktycznie wyglądała praca policji, w Radiu Gdańsk mówiła matka zaginionej – Iwona Kinda.
– Do dziś tego nie rozumiem, taka głośna sprawa, a mijały miesiące, kiedy w śledztwie nic się nie działo, nie było analizy BTS* pod kątem logowania się telefonu zaginionej, nie wszystkie numery z jej telefonu były przypisane do osób – powiedział tygodnikowi policjant biorący udział w śledztwie. W początkowej fazie śledztwa skupiono się na przesłuchaniu około trzystu osób. Dopiero po roku wykonano raport z analiz połączeń telefonicznych. Właśnie w tych billingach pojawił się tajemniczy „numer poruszający się po drodze tożsamej”.
W rozmowie z Agnieszką Michajłow Iwona Kinda przyznaje, że o działaniach policji lub ich braku dowiadywała się z mediów, a sama nie dostawała żadnych konkretnych informacji.
– Nie wiedziałam od policji, że wokół Iwony, w trakcie przejścia, jest jakiś numer, który wielokrotnie pojawia się w obrębie zaginięcia. Byłam zszokowana. […] Nie wiem dlaczego wcześniej się o tym nie mówiło. Dlaczego policja mnie o tym nie poinformowała? – pyta.
Śledczy, brak informacji tłumaczą dobrem śledztwa i potrzebą zachowania tajemnicy. „Przedostanie się zgromadzonych ustaleń i informacji do opinii publicznej […] byłoby najzwyczajniejszym ostrzeżeniem” można przeczytać w specjalnym oświadczeniu.
Zaangażowana w sprawę zniknięcia córki Iwona Kinda w trakcie Rozmowy Kontrolowanej na antenie Radia Gdańsk przyznaje, że nawiązanie kontaktu ze śledczymi, w miarę upływu śledztwa, było coraz trudniejsze.
– Zawsze jak coś mi nie odpowiada (w tej sprawie przyp. red.), wykonuję telefon na policję. Ale niestety ostatnio nie jest mi dane porozmawiać.[…] Mam dwa numery. Jeden jest na telefon stacjonarny tzw. biurko, a drugi mam telefon komórkowy, który przeważnie jest wyłączony – mówi matka zaginionej.
Do tez zawartych w publikacji Polityki, w specjalnym oświadczeniu ustosunkowała się Komenda Wojewódzka Policji. W tekście czytamy: „Tezy zawarte w publikacji wprowadzają opinię publiczną w błąd i na siłę starają się wprowadzić wątek sensacyjny do prowadzonych przez funkcjonariuszy działań. Krytyczne uwagi dotyczące pracy funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku nie są poparte obiektywnymi faktami, a subiektywną oceną osób, które nie znają aktualnego stanu sprawy.” Komenda zapewnia, że sprawdzono wszystkie hipotezy i wątki. Jak twierdzą funkcjonariusze, do dnia dzisiejszego nie dotarły do nich żadne konkretne informacje na temat rzekomego pobytu Iwony w Paryżu. Ponad tydzień temu polscy śledczy dostali z dwóch źródeł sygnały o tym, że zaginiona widziana była w dwóch miejscach w Paryżu.
Innego zdania jest Agnieszka Gładkowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. W rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim utrzymuje, że artykuł zawiera jednak prawdziwe fakty, które były znane śledczym. Dodatkowo zapewnia, że powołany przez Prokuraturę Okręgową zespół analityków jeszcze raz się przyjrzy wszystkim dowodom, zeznaniom oraz bilingom.
– W tej chwili, bardziej wierzę w grupę powołanych trzech analityków niż jakąkolwiek informację, że Iwona gdzieś jest – przyznaje w Radiu Gdańsk matka zaginionej, komentując decyzję prokuratury.