Stado fok szarych liczące ponad 70 osobników zauważono pod koniec lipca u ujścia Wisły. To prawie trzy razy więcej niż dwa lata temu. Niestety, równolegle rośnie również liczba znajdowanych martwych zwierząt. Znajdująca się u ujścia Wisły tak zwana „Focza Łacha” jest najchętniej wybieranym przez zwierzęta miejscem odpoczynku. Zauważono tu stado liczące 77 fok szarych. Dwa lata temu było ich 25 a w zeszłym roku – 61.
Profesor Krzysztof Skóra ze Stacji Morskiej w Helu wyjaśnia, że foki pojawiają się w różnych miejscach na Wybrzeżu. – Zwierzęta te na polskich plażach są dużą sensacją. Wielu stara się do foki podejść, zrobić zdjęcie. Brzeg morza jest miejscem, na którym foki odpoczywają i muszą mieć zapewniony spokój, apeluje naukowiec.
Widok zwierzęcia na brzegu nie powinien nikogo dziwić. Foka od czasu do czasu musi wyjść na brzeg, na przykład po to, aby wysuszyć futro. To rodzaj foczej higieny.
– Należy pamiętać, że foka w morzu intensywnie poluje i przemieszcza się między innymi w pogoni za śledziami. Odpoczynek i spokój na brzegu należy się jej tak samo, jak nam w łóżku. Jeśli zauważymy fokę na plaży do zwierzęcia nie należy podchodzić i dotykać. Ugryzienie foki może skończyć się amputacją palców a nawet dłoni.
Z każdym rokiem rośnie liczba odnajdywanych martwych fok. Dwa lata temu odnaleziono 40 nieżywych zwierząt, w ubiegłym roku 42. Tylko do końca lipca było już 80. Focza demografia nie martwi jednak naukowców. – Stopień ubytku populacji nie przewyższa skali corocznych urodzeń. Jeśli śmiertelność będzie wyższa niż możliwość odnowień, to będziemy mieli kłopot, przyznaje profesor Skóra.
Fokom najbardziej zagrażają szkodliwe substancje, które gromadzą się w tkankach ryb, które są podstawą ich diety. Bałtycki drapieżnik kumuluje w swoich organach szkodliwe substancje, co nawet jeśli nie powoduje wprost stanów chorobowych, to osłabia organizm foki. Przez to zwierzęta są bardziej narażone na ataki pasożytów.
Dziś foka na wolności żyje około dwudziestu lat a w hodowlach ponad 40 lat.