Piłkarze Lechii Gdańsk wygrali trzeci mecz ligowy z rzędu. Biało-zieloni pokonali w Warszawie mistrza Polski – Legię 1-0. Bramkę w 13 minucie zdobył Paweł Buzała. W szeregach drużyny Legii nie pojawili się liderzy zespołu. Trener dał szansę zawodnikom, którzy do tej pory zaczynali spotkania na ławce rezerwowych.
Biało-zieloni objęli prowadzenie w tabeli ekstraklasy mając identyczny 11-punktowy dorobek z Górnikiem Zabrze. W piątek o 18:00 oba zespoły zmierzą się na PGE Arenie. Lechia w tym sezonie nie przegrała jeszcze ani jednego meczu.
Składy:
Legia: Kuciak – Broź, Cichocki, Suler, Brzyski – Łukasik, Pinto – Ojamaa, Dwaliszwili, Żyro – Mikita.
Lechia: Małkowski – Deleu, Madera, Bieniuk, Pazio – Dawidowicz, Pietrowski – Frankowski, Matsui, Wiśniewski – Buzała.
Żółte kartki: Legia Warszawa: Ivica Vrdoljak, Łukasz Broź. Lechia Gdańsk: Piotr Wiśniewski, Paweł Dawidowicz, Daisuke Matsui, Jarosław Bieniuk.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 16 682
Pierwsza połowa była wyrównana. Obie ekipy stworzyły sytuacje, po których powinny były paść bramki. W drużynie gospodarzy dobrze zaprezentował się Estończyk Henrik Ojamaa, ale to nie on trafił do bramki, a Paweł Buzała.
Napastnik Lechii otrzymał bardzo dobre podanie od Piotra Wiśniewskiego. Słowacki bramkarz Legii nie miał nic do powiedzenia. Na tablicy pokazał się wynik 0:1. W ostatniej minucie pierwszej połowy okazję do wpisania się na listę strzelców zmarnował Łukasz Broź, a podwyższyć mógł jeszcze Buzała.
Po zmianie stron Lechia zaczęła od mocnego uderzenia. Już w 47. minucie świetną interwencją popisał się Kuciak, który sparował strzał z bliska Japończyka Daisuke Matsuiego. Z minuty na minutę Legia coraz bardziej przeważała, na 20 minut przed końcowym gwizdkiem miała 62 proc. posiadania piłki, ale niewiele z tego wynikało.
Lechia bazowała na kontratakach i mogła podwyższyć wynik, ale na drodze stawał Kuciak lub po prostu sami byli niedokładni. Michał Probierz, trener Lechii Gdańsk powiedział po meczu, że zespół jechał do Warszawy by wrócić z trzema punktami. – Wystarczyła jedna bramka, która padła z kontrataku. Wiem, że nie graliśmy porywającego widowiska, sami często nakręcaliśmy Legię, ale Lechia to młody zespół, dlatego krok po kroku się budujemy.
Po kolei w każdym kolejnym meczu będziemy walczyli. Ten mecz już za nami i w pełni skupiam się na piątkowej potyczce z Górnikiem Zabrze. We wtorek będę trzymać kciuki za Legię, bo czas najwyższy, by w końcu polski zespół zagrał w Lidze Mistrzów.
Z kolei trener Legii Warszawa Jan Urban tak komentował przegraną: – Grał zupełnie inny skład, ale na zawodników nie zrzucam tej porażki. Bardzo szybko straciliśmy bramkę. W ciągu całego spotkania widać było, że chcemy wygrać, ale zabrakło atutów. Mimo wszystko kilku piłkarzy powinno dać więcej zespołowi.
Było dużo wrzutek, ale przy wzroście obrońców Lechii nie było łatwo. Na pewno szkoda, ale liga jest bardzo długa. Zasłużyliśmy na bramkę, ale my o tej porażce nie będziemy myśleli. W ekstraklasie będzie się jeszcze na pewno dużo działo. My skupiamy się na walce o Ligę Mistrzów. Dałem odpocząć podstawowym zawodnikom, bo nie chciałem ryzykować żadnej kontuzji przed tak ważnym meczem jak we wtorek ze Steauą.