Marsz żałobny w Słupsku. To nietypowy sposób protestu. Około trzydziestu ubranych na czarno osób demonstrowało przeciwko powstawaniu sklepów wielkopowierzchniowych w centrum miasta. Chodzi o dyskonty spożywcze zbudowane w miejscu dawnego kina czy zajezdni kolejowej. Tego typu sklepów jest w niespełna stutysięcznym Słupsku ponad dwadzieścia.
Nie protestujemy przeciwko sklepom i ich właścicielom, ale przeciwko polityce władz miasta. Dopuszczają one do sytuacji, w której sklepy wielkopowierzchniowe mogą powstawać niemal wszędzie. Niszczy się kultowe, ważne dla miasta i mieszkańców miejsca dla budowy Biedronki, Kauflandu, Netto czy Lidla. To nieodpowiedzialne działanie, które powoduje wymieranie śródmieścia – podkreślał Piotr Rachwalski ze Stowarzyszenia Aktywne Pomorze.
Jako przykład Rachwalski podaje dawne kino Millenium. Władze Słupska chciały obiekt odkupić i planowały w nim filharmonię. Obiekt kupił jednak prywatny inwestor i teraz jego największą część zajmuje spożywczy dyskont. Osobną kwestią jest upadek rodzimego handlu. Małe rodzinne i osiedlowe sklepy nie wytrzymują konkurencji z sieciami handlowymi.
Uczestnicy marszu przeszli ze Starego Rynku pod dawny browar przy ulicy Kilińskiego, na którego terenie powstać ma kolejny dyskont spożywczy. Tu złożyli wieńce. Protestujący nieśli też transparent ze zmieniona nazwą miasta ze Słupsk na Biedronowo. Herb miasta zmieniono z Gryfa na symbol sieci sklepów spożywczych.