Kinowa biografia przywódcy Solidarności powstała na podstawie scenariusza Janusza Głowackiego. Lech Wałęsa został pokazany nie tylko jako człowiek, który zmienił historię, a także od strony prywatnej: jako mąż i ojciec. – To prawdziwa opowieść o tym, jak udało się uciec do lepszego świata, powiedział o filmie prezydent Bronisław Komorowski. W filmie opowiedziano o pracy Wałęsy w Stoczni Gdańskiej i o tym, jak w sierpniu 1980 roku stanął na czele historycznego strajku, który doprowadził do powstania Solidarności. Pokazano okres internowania w Arłamowie, a także to jak w 1983 r. lider Solidarności otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla i jak w 1989 r. wygłosił pamiętne przemówienie w Kongresie USA. W filmie znalazła się scena, w której Wałęsa podpisuje dokument o współpracy ze służbą bezpieczeństwa, robiąc to z obawy o własną rodzinę, zastraszany przez SB.
– Niech te obrazy przypomną, że są w dziejach naszego narodu chwile, w których potrafiliśmy być razem, napisał Wajda w liście odczytanym podczas polskiej premiery. W liście Wajda nazwał Wałęsę polskim bohaterem. Zaznaczył, że w filmie ukazane zostały piękne chwile z polskiej historii i że on jako reżyser czuł się w obowiązku przenieść je na ekran.
Minister kultury Bogdan Zdrojewski podkreślił, że Wajda pokazał „tę historię, z której tak często czerpiemy dumę, którą chcemy dzielić się ze światem”. „To film nie tylko o człowieku z nadziei, ale – o nadziei samej w sobie” – dodał minister.
„Wałęsa. Człowiek z nadziei” jest polskim kandydatem do Oscara w kategorii obraz nieanglojęzyczny. To, czy ostatecznie otrzyma nominację do złotej statuetki okaże się 16 stycznia, gdy ogłoszona będzie lista nominowanych do nagród amerykańskiej Akademii Filmowej.