NIE dla nielegalnego płukania bursztynu, a bursztynnicy to nie bursztyniarze. Taka akcja miała miejsce na Mierzei Wiślanej. Członkowie i sympatycy Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników posadzili w lasach koło Stegny tysiąc drzew.
Chcieli pokazać, że są przeciwko dewastacji przyrody przez bursztyniarzy, wydobywających kruszec nielegalnie. Co najmniej kilka razy w roku media donoszą o złapanych przez straż leśną i policję nielegalnych kopaczach bursztynu.
Ich działalność na terenach leśnych i wydmowych niszczy ściółkę leśną, podmywa drzewa i pozostawia niebezpieczne dla ludzi i zwierząt doły.
Najczęściej ślady po nielegalnym wydobyciu spotyka się we wschodnich dzielnicach Gdańska (Stogi, Górki Zachodnie, Wyspa Sobieszewska) i wzdłuż lasów Mierzei Wiślanej – od Mikoszewa aż do Piasków przy granicy z Rosją.
Członkowie Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników kupili i posadzili 1000 sadzonek sosny, która rosła w szkółce leśnej w specjalnych doniczkach i jest przystosowana do jesiennych wysadzeń na piaszczystych terenach.
– W ten sposób chcemy podkreślić, że nie zgadzamy się na niszczenie przyrody i lobbujemy za legalnym wydobyciem. Lasy Mierzei są wspaniałym miejscem wypoczynkowym i wspólnym dobrem, o które powinniśmy wszyscy dbać, mówi Michał Kosior, wiceprezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników.
– Nielegalni poszukiwacze nie tylko dewastują przyrodę, ale też robią inne rzeczy niedopuszczalne, dodaje wójt Stegny Jolanta Kwiatkowska. W zeszłym roku okradli remizę strażacką. Węże i pompy trafiły na pewno gdzieś do lasu.
Nielegalni poszukiwacze bursztynu stosują metodę hydrauliczno-otworową, która polega na wymywaniu otworu za pomocą silnego strumienia wody wprowadzanego specjalnym wężem zakończonym głowicą. Jest on zagłębiany ręcznie za pomocą żerdzi, aż do osiągnięcia warstwy bursztynonośnej (zazwyczaj 6-12 metrów).
Woda rozmywa i unosi piasek wraz z bursztynem, kawałkami drewien i detrytusem roślinnym. Wypływający urobek wyłapuje się na górze otworu siatkami. Ta sama metoda stosowana jest w legalnym poszukiwaniu złóż bursztynu na terenie Żuław.
Nie powoduje jednak szkód w środowisku, gdyż jest prowadzona na dzierżawionych polach, po uprzednim zdjęciu warstwy gleby, a po zakończeniu prac teren jest rekultywowany.
Obecnie w woj. pomorskim koncesję na wydobycie posiada jedna firma, a poszukiwanie prowadzone jest na 19 prywatnych działkach (na podstawie zatwierdzonych przez geologa wojewódzkiego projektach robót geologicznych).
W 2007 roku gmina miasto Gdańsk wydzierżawiła na rok 7 działek w rejonie dzielnicy Stogi, jednak – mimo wielu zapowiedzi – przetarg nigdy nie został powtórzony.
Według Urzędu Miejskiego wynika to z braku zainteresowania branży bursztynniczej wydobyciem na niezagospodarowanych obecnie terenach gminnych, zanim zostaną przeznaczone pod inwestycje.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników jest przeciwko nielegalnemu wydobyciu, ale nie widzi też zainteresowania władz do stworzenia warunków legalnego i dochodowego wydobycia.
Warto dodać, że razem z polskimi bursztynnikami drzewka sadzili też goście z Obwodu Kaliningradzkiego. Jak nam powiedzieli rosyjscy przedstwiciele branży bursztynniczej, oni również mają problem z nielegalnymi poszukiwaczami.