„Nie jesteśmy głupimi wieśniakami”. Mieszkańcy Kosakowa mówią NIE podziemnym zbiornikom gazu

Referendum w Kosakowie ważne. Wzięło w nim udział ponad 30% mieszkańców. Oznacza to, że przyszłość wielkich podziemnych zbiorników gazu stoi pod znakiem zapytania. – To nasz wielki sukces – mówią inicjatorzy referendum w Kosakowie. Mieszkańcy decydowali w niedzielę o przyszłości wielkich podziemnych zbiorników gazu, które chce wybudować w ich gminie Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Do urn poszła blisko 1/3 mieszkańców (32%), dzięki czemu referendum jest ważne. Ponad 90% z nich sprzeciwiło się budowie kolejnych tzw. kawern.

Dotychczas w gminie przeznaczono na inwestycję ok. 100 hektarów, co pozwala na budowę 21 zbiorników gazu. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo domaga się jednak kolejnych 700 hektarów. Gmina już się na to zgodziła i uchwaliła stosowny plan miejscowy. Decyzję tę jednak uchylili w niedzielnym głosowaniu mieszkańcy.

– Kolejnych kawern w Kosakowie nie będzie, mówi wójt gminy. Jerzy Włudzik ujawnia Radiu Gdańsk, że rezygnuje z planów przeznaczenia kolejnych terenów na budowę wielkich podziemnych zbiorników gazu. W Kosakowie powstanie ich maksymalnie dziesięć, bo na budowę tylu przed laty zgodę otrzymało PGNiG.

Inicjator referendum Szymon Tabakiernik mówi, że zorganizowano je nie dlatego, że mieszkańcy boją się kawern, a dlatego, że władze gminy i koncern energetyczny w żaden sposób nie konsultowały z nimi ich budowy. – Mam nadzieję, że wszystkie strony zrozumieją w końcu, że nie mają do czynienia z głupimi wieśniakami z Kosakowa, a z rozsądnymi ludźmi, z którymi należy konsultować strategiczne sprawy, tłumaczy Szymon Tabakiernik.

Jedną z takich spraw jest przebieg rurociągu zasilającego kawerny. Według założeń inwestora miał przebiegać kilka metrów od budynków mieszkalnych. – Naszym zdaniem można poprowadzić go dalej, ale będzie to więcej kosztowało. Jednak w takiej sytuacji liczyć powinno się przede wszystkim bezpieczeństwo mieszkańców, a nie pieniądze. Wystarczy przypomnieć sobie, co stało się ostatnio w Jankowie Przygodzkim, mówi inicjator referendum.

Wójt Kosakowa podkreśla, że z jednej strony jest zadowolony z wyników głosowania, bo społeczeństwo pokazało, że w ważnych sprawach potrafi zewrzeć szyki. – Zawsze zależało nam na tym, aby mieć społeczeństwo obywatelskie. Jesteśmy więc zadowoleni ze stosunkowo wysokiej frekwencji, mówi wójt.

Z drugiej strony według Jerzego Włudzika mieszkańcy zostali wprowadzeni w błąd. Niepotrzebnie straszono ich gazociągiem zasilającym zbiorniki, który miał przebiegać tuż obok domów. – Jeszcze przed referendum ustaliliśmy z Radą Gminy, że jeśli gazociąg będzie budowany to tylko w takiej odległości, która będzie bezpieczna dla mieszkańców. Nie zgodzilibyśmy się, aby przebiegał wzdłuż zabudowań, przekonuje Włudzik.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku nie komentuje na razie wyniku referendum. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie złożyło bowiem dokumentacji na temat planowanej inwestycji w Kosakowie. – Wynik referendum oznacza jednak, że istnieje konflikt społeczny, który powinien być uwzględniony jeszcze przed złożeniem wniosku o decyzję środowiskową czy pozwolenie na budowę, skwitowała krótko Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku Hanna Dzikowska.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj