Gdański strażak, który pomagał na Filipinach: Ogrom zniszczeń jest niewyobrażalny

Kapitan Tomasz Czyż z Gdańska, który koordynował pomoc Unii Europejskiej na Filipinach, wrócił do domu. Strażak spędził w kraju zniszczonym przez tajfun Haiyan ostatnie 2 tygodnie. – Ogrom zniszczeń jest niewyobrażalny dla kogoś, kto nie był na miejscu, mówi.
Kapitan Tomasz Czyż na Filipiny poleciał jako członek międzynarodowego zespołu ekspertów. Na co dzień pracuje w komendzie PSP w Gdańsku. W przeszłości brał już udział w akcjach ratowniczych w miejscach, które dotknięte zostały największymi kataklizmami. Dwukrotnie był w Pakistanie – po powodzi w 2005 roku i po trzęsieniu ziemi w 2011 roku, odwiedził też Haiti w 2010 roku.

Tym razem Tomasz Czyż trafił do miejscowości Guiuan, na wyspie Samar. Podkreśla, że ogrom zniszczeń, jaki zastał na miejscu, jest niewyobrażalny dla kogoś, kto sam tam nie był. Sam dojazd z lotniska był problematyczny – 160 km pokonali w 6 godzin, ponieważ na drogę przewróciły się setki drzew kokosowych. Dodatkowo sytuację utrudniała pogoda – kilkanaście razy dziennie padał monsunowy deszcz i wiał bardzo silny wiatr.

– 15-metrowa fala, która „szła za tajfunem” zniszczyła dosłownie wszystko na swojej drodze. Drzewa były połamane, a budynki – jeśli nie zostały kompletnie zniszczone – przechyliły się na bok, mówi gdański strażak.

Do zadań Tomasza Czyża należała koordynacja pomocy, która trafiała na Filipiny. Pierwsze dni jego ekipa spędziła na rekonesansie – musieli dowiedzieć się gdzie i jaka pomoc jest potrzebna. Jak tłumaczy strażak, pierwszego dnia po jego przyjeździe do Guiuan ludzie nie mieli niczego – byli bez jedzenia, wody pitnej, dachu nad głową.

– Po dwóch dniach zaczęło napływać wsparcie – najpierw droga lądową, potem wodną, a my przy pomocy władz lokalnych je dystrybuowaliśmy, mówi Tomasz Czyż.

Po dwóch tygodniach, przed wyjazdem, eksperci sprawdzili, co się udało osiągnąć. W tym czasie udało się m.in. zbudować wiele prowizorycznych schronień dla ludzi. Tajfun Haiyan spustoszył Filipiny 9 listopada. Ponad 5 tysięcy osób zginęło, 23 tysiące zostały ranne, a prawie 2 tysięcy wciąż nie znaleziono.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj