Producent „Czarnego Czwartku” grozi internautom pozwami. Chce pieniędzy za udostępnianie filmu

Kancelaria prawna z Niemiec, w imieniu Kazimierza Beera, producenta filmu Czarny Czwartek, domaga się pieniędzy od osób, które nielegalnie udostępniły go w internecie. Prawnicy wysłali do internautów wezwanie do zapłaty 550 złotych. Według producenta jest to propozycja ugody.
Na razie problem może mieć ponad 300 internautów. To osoby, które udostępniły film na tzw. torrentach, skąd obraz bezpłatnie mógł pobrać każdy użytkownik globalnej sieci. Prawnicy z firmy Baseprotect wysłali wezwanie do zapłaty –  550 złotych. To propozycja ugody. Jeśli pieniądze w określonym terminie nie wpłyną na konto kancelarii, sprawa trafi do sądu.

– Firma dotychczas działała w Niemczech. Tam, jeśli ktoś nie zapłacił kwoty ugody, która wynosiła ok. 600 euro, musiał po wyroku sądu płacić wielokrotnie więcej, mówi Kazimierz Beer.

Kancelaria otrzymała adresy osób, które wrzuciły film do sieci, dzięki prokuraturze. Ta – zgodnie z prawem – wystąpiła o ich udostępnienie do dostawców internetu.

Na ile gdyński producent wycenia straty spowodowane przez internetowych piratów? Podkreśla, że nie są to gigantyczne kwoty. Film opowiadający o wydarzeniach grudnia ’70 w Gdyni w kinach obejrzało blisko milion widzów, co więcej rozeszło się 17 tysięcy płyt DVD. Z kolei szacuje się, że nielegalnie z sieci mogło go pobrać kilka tysięcy osób.

– Zależy nam raczej na przetarciu szlaków dla innych producentów i wystraszeniu piratów od kradzieży cudzej własności, mówi producent.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj