Policjanci oskarżeni o niedopełnienie obowiązków, co naraziło uprowadzonego biznesmena na utratę życia, zostali uniewinnieni. Sąd Okręgowy w Płocku nie uznał zarzutów stawianych dwóm funkcjonariuszom przez gdańską prokuraturę, która bada nieprawidłowości przy sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Wyrok dotyczy dwóch funkcjonariuszy, którzy w latach 2001-2004 pracowali nad sprawą. Uzasadniając wyrok sędzia Jarosław Przybyliński podkreślił, że chociaż Remigiusz M. i Maciej L. popełniali błędy, to sąd nie znalazł powodów, by uznać oskarżonych za winnych.
– Obaj popełniali błędy, niemałe, ale to jeszcze nie stanowi o konieczności potraktowania ich jako przestępców – oświadczył Jarosław Przybyliński. Zdaniem sądu to na prokuratorze spoczywała odpowiedzialność za dynamikę i kierunek śledztwa. To on powinien czuwać nad prawidłowym przebiegiem postępowania. Sędzia dodał, że sprawa uprowadzenia Krzysztofa Olewnika należała i należy do najbardziej skomplikowanych.
Podczas procesu Remigiusz M. i Maciej L. nie przyznali się do winy. Zarzuty, które postawiła im gdańska prokuratura, są zagrożone karą trzech lat więzienia. W sierpniu 2014 roku przedawnią się.
W latach 2001-04 postępowanie w sprawie porwania prowadzili śledczy z Sierpca, Płocka i Warszawy. Następnie sprawę przejęła prokuratura w Olsztynie. Od 2008 r. wielowątkowe śledztwo, dotyczące nieprawidłowości we wcześniejszych postępowaniach i działaniach organów ścigania, prowadzi gdańska prokuratura apelacyjna. To ona przygotowała akt oskarżenia przeciwko Remigiuszowi M. i Maciejowi L. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokurator Jarosław Paluch z gdańskiej prokuratury apelacyjnej podkreślił, że nie jest zadowolony z orzeczenia sądu. Po zapoznaniu z pisemnym uzasadnieniem wyroku prokuratura zdecyduje czy wniesie apelację. – Sąd podkreślił, że sprawa jest bardzo skomplikowana, złożona. Ona ma nieco precedensowy charakter, bo dotyczyła oceny pracy policji na płaszczyźnie, która do tej pory nie była oceniana, czyli operacyjnej – podkreślił prokurator Paluch.
Obecna na sali sądowej – jako oskarżyciel posiłkowy – Danuta Olewnik-Cieplińska, powiedziała, że poddaje się. – Odebrałam to tak, że to rodzina popełniła błędy. Mam już dość i się poddaję – powiedziała dziennikarzom siostra porwanego. Ojciec Krzysztofa Olewnika, Włodzimierz, także nie jest zadowolony z orzeczenia sądu. To, że taki wyrok zapadł „nie mieści mu się w głowie”. Rodzina jeszcze nie podjęła decyzji czy od wyroku będzie wnoszona apelacja.
Obrońca policjantów mecenas Jolanta Turczynowicz-Kieryłło powiedziała, że wyrok jest ogromną satysfakcją nie tylko dla oskarżonych, ale także dla policji, która – jak zaznaczyła – przy sprawie porwania Olewnika pracowała bardzo ciężko.
Remigiusz M. to szef grupy operacyjno-dochodzeniowej z mazowieckiej komendy policji w Radomiu, która od października 2001 r. do sierpnia 2004 r. badała sprawę porwania Olewnika; Maciej L. to funkcjonariusz policji z Płocka, który pracował w tej grupie.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony ze swego domu w Drobinie na Mazowszu w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r., po przyjęciu z udziałem m.in. płockich policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro. Miesiąc po odebraniu okupu, mężczyzna został zamordowany.