Na Pomorzu gwałtownie rośnie liczba dzików zarażonych włośnicą. Jak informują eksperci chorobę również przenoszą lisy, których w pomorskich lasach jest coraz więcej. Włośnica to najgroźniejsza, obok wścieklizny, choroba przenoszona przez dzikie zwierzęta.
Jak podkreśla Jacek Kucharski z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii, w 2011 roku natrafiono na 53 chore zwierzęta. Tymczasem w 2013 roku było ich już 84. Urzędnik przestrzega, aby dziczyznę kupować tylko ze sprawdzonych źródeł, gdy mamy pewność, że mięso zostało przebadane.
– Podczas jedzenia mięsa zarażonego włośniami, dochodzi do zarażenia chorobą zwaną włośnicą. Ta choroba może skutkować nawet śmiercią. Człowiek porażony włośniami może zachorować w ciągu kilku dni od zjedzenia mięsa. Objawy zarażenia podobne są do tych towarzyszących grypie, np. bóle mięśni i stawów. Może pojawić się również obrzęk twarzy, mówi Jacek Kucharski.
Skąd taki nagły wzrost chorych zwierząt? Powodem jest gwałtownie rosnąca populacja lisów, które są jednym z rezerwuarów przenoszenia pasożyta w populacji, z dzików.
Teoretycznie kupując dziczyznę powinniśmy czuć się bezpiecznie. Każdy myśliwy ma obowiązek przebadać mięso dzika w tak zwanych stacjach wytrawiania. Jednak, jak przyznają urzędnicy, niektórzy lekkomyślnie omijają ten obowiązek i na stoły może trafić mięso dzika zarażonego włośnicą.