Są niewielkie, kosztują około stu złotych i mogą uratować życie – czujniki czadu. Urządzenia te coraz częściej kupowane są przez mieszkańców domów jednorodzinnych. W walce z „cichym zabójcą” często okazują się bezcenne. – Czujniki są niewielkie, mieszczą się w dłoni. Są zasilane na baterie. Instaluje się je półtora metra nad ziemią. Jeśli wykryją nadmierne stężenie tlenku węgla w powietrzu, ostrzegą migającą diodą i piskiem o głośności 85 decybeli, powiedział Robert Herbarz z gdańskiej firmy Eltrox, dystrybuującej urządzenia.
Równie ważne jak system ostrzegania, jest też regularne serwisowanie instalacji kominowej. W przypadku palenisk węglowych komin czyścić trzeba cztery razy w roku.
Nieostrożność ale przede wszystkim chęć oszczędności za wszelką cenę to, zdaniem fachowców, najczęstsze przyczyny wypadków z udziałem czadu. W tym roku na Pomorzu w 23 takich zdarzeniach, zatruło się 50 osób. Tlenek węgla powstaje w momencie, kiedy podczas spalania brakuje tlenu. Jak zauważa Ryszard Włodarczyk, specjalista od instalacji gazowych i kominowych, często my sami go ograniczamy poprzez szczelnie zamknięte okna i zasłonięte dla oszczędności ciepła kratki wentylacyjne. W takich przypadkach spaliny nie mają jak ulecieć do komina.
Niesprawny piec można łatwo rozpoznać. Między łączeniami przewodów kominowych wychodzi sadza. Często szyba kominka jest mocno zakopcona, płomienie kładą się po palenisku zamiast kierować po górze.