Funkcjonariusze służby więziennej mają dzisiaj święto

Dla większości z nas są formacją bardzo tajemniczą. W przeciwieństwie do policjantów czy strażaków, pełnią służbę skryci za murami zakładów karnych i aresztów śledczych. Funkcjonariusze służby więziennej – dziś obchodzą swoje święto. Od czterech lat ta formacja mundurowa podległa ministrowi sprawiedliwości. Obchody ich święta przypadają w dniu podpisania przez Józefa Piłsudskiego w 1919 roku dekretów organizujących polskie więziennictwo.

O tajemnicach skrywanych za więziennymi murami i pracy strażników więziennych reporter Radia Gdańsk Piotr Mirowicz rozmawia z mjr Robertem Witkowskim.

Piotr Mirowicz RG: Zawsze kiedy rozmawiam z funkcjonariuszami z różnych jednostek pytam, czy to jest misja, zawód, czy może hobby? Jak to jest w Pana przypadku? Czym dla Pana jest praca w służbie więziennej?
mjr Robert Witkowski: Pełnimy służbę. Jesteśmy służbą więzienną czyli pełnimy służbę dla społeczeństwa. Żeby pracować w naszych szeregach, trzeba być osobą, w której jest odrobina pasji. Jeżeli pracuje się w bezpośrednim kontakcie z osobami pozbawionymi wolności, to bardzo szybko można dojść do wniosku, że to nie jest praca dla mnie, jeżeli tej pasji nie ma.

PM: Przebywacie w zamknięciu, w zamkniętych pomieszczeniach. Podobnie jak więźniowie. Jakie to uczucie?
RW: Przebywamy cały czas, kiedy jesteśmy w pracy za więziennymi murami. Pracę strażaków czy policjantów widać bardzo dobrze. Naszej pracy nie widać, dlatego że jesteśmy za murami. A za murami więziennymi dzieje się na prawdę bardzo wiele również dobrych rzeczy. Oczywistym jest, że populacja osób pozbawionych wolności jest bardzo różna. Mamy osoby bardzo niebezpieczne, wobec których postępujemy zgodnie z przepisami, mamy możliwość izolowania ich w osobnych oddziałach mieszkalnych. Mamy osoby zaburzony, uzależnione. A także takich, którzy są zwyczajnie chamscy, agresywni, aroganccy. Aczkolwiek jest to tylko część populacji więziennej, bo spora część skazanych i tymczasowo aresztowanych to są osoby, które w miarę spokojne, z którymi można wiele zrobić jeżeli chodzi o oddziaływania psychologiczne, terapeutyczne, jeśli chodzi o aktywizację zawodową.

PM: Pan mówi o więźniach. A mnie interesuje dzisiaj wasza praca. Powiedział Pan, że za murami więzienia dzieją się dobre rzeczy. Mnie interesują też te złe, bo takie pewnie też się zdarzają. Czy Pana życie było narażone na niebezpieczeństwo?
RW: Zdarzają się takie sytuację za więziennymi murami, kiedy jest zwyczajnie trudno i niebezpiecznie. Dlatego szkolimy techniki samoobrony, jesteśmy czujni. Staramy się tak pracować, żeby mieć zaufanie do swoich kolegów z pracy. Pracowałem na oddziale mieszkalnym, to chciałem ufać funkcjonariuszowi z działu ochrony i oddziałowemu. Jeżeli podczas pracy, zaczęłoby się dziać coś niebezpiecznego, to chciałbym i liczyłbym na to, że któryś z nich zareaguje. Powiedzmy sobie szczerze, więzienie to nie jest kraina łagodności.

PM: Krainą łagodności więzienie na pewno bym nie nazwał. Jak więźniowie odnoszą się do funkcjonariuszy?
RW: Proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że ma pan sąsiada, który jest dokuczliwy ze względu na to, że ma takie a nie inne cechy charakteru. Jest złośliwy, wulgarny. Ma się czasem takiego człowieka dość. Funkcjonariusze służby więziennej, psychologowie, wychowawcy, oddziałowi, strażnicy na co dzień przebywają od ośmiu do dwunastu godzin w takim środowisku. Mało tego, takich osób na oddziale jest od 80 do 120. Oczywiście nie wszyscy są negatywnie nastawieni ale wśród nich część zawsze. W związku z tym, jest to praca bardzo obciążająca psychicznie, bardzo wymagająca. Wymagająca od funkcjonariusze również rozwoju osobistego. Tutaj trzeba dbać nie tylko o swoje zdrowie psychiczne ale umieć układać sobie relację ze współpracownikami i być dla osób pozbawionych wolności, z którymi pracujemy, osobą jednoznaczną i wyrazistą. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby kolokwialnie mówiąc, skazani nie weszli nam głowę. Z drugiej strony też, nie możemy być osobami autorytatywnymi. Cała tajemnica sensowego ułożenia pracy za więziennymi murami polega na znalezieniu złotego środka – ani agresywnie, ani zbyt pobłażliwie. W sam raz, zgodnie z przepisami, konsekwentnie. Proszę mi wierzyć, że osoby pozbawione wolności cenią sobie przejrzystość, jasność sytuacji i granicę, którą my funkcjonariusze im stawiamy.

PM: Granicę zdarza się przekraczać. Czy Panu za murami zdarzyły się sytuację zagrażające życie?
RW: Myślę, że takie sytuację niebezpieczne zdarzyły się każdemu funkcjonariuszowi służby więziennej. Zdarza się często, że słyszymy groźby w naszym kierunku. Skazani dają nam do zrozumienia, że powinniśmy troszczyć się o swoje rodziny. Mnie też takie sytuacje dotknęły i przyznam, że to nie jest łatwe.

Funkcjonariusze pracują również na oddziałach, gdzie przebywają osoby skazane za udział w przestępczości zorganizowanej. Pracują w środowisku pseudokibiców. Bardzo wielu skazanych, to osoby zaburzone. Zdarzają się takie sytuację i niestety muszę przynać, że ciągle za często.  Dwa miesiące temu nasz kolega, funkcjonariusz służby więziennej został napadnięty i pobity przez byłego skazanego, który był pod wpływem alkoholu i prawdopodobnie narkotyków. Liczymy się z tym, że nie jest to łatwa praca i mamy świadomość tego, że napaść na funkcjonariusza może się zdarzyć bez względu na typ jednostki penitencjarnej i bez względu na to, jakie zajmuje się stanowisko. Zdarzały się przypadki, że obiektem ataku ze strony skazanego był dyrektor aresztu śledczego, zakładu karnego, czy psycholog, czyli te osoby, które są po to by pomóc skazanemu. To jest ta ciemniejsza strona naszej pracy.

Funkcjonariusze są narażeni na słowną i fizyczną formę agresji ze strony skazanych. Zdarzają się też tacy, którzy piszą skargi na pracowników służby więziennej. Rekordziści potrafią napisać nawet 250 – 300 skarg w ciągu roku.

PM: Na co najczęściej skarżą się skazani?
RW: Na to, że funkcjonariusz nie zamknął okna, albo że otworzył okno. Dał nie taki chleb, jakiego chciał osadzony. Czasem są to kuriozalne historie, które krążą w naszym środowisku. Jedną z nich jest skarga napisana przez skazanego, na funkcjonariusza, że ten zabrał mu z celi gołębie piórko do którego ten był przywiązany. Skargi są też formą agresji, jeżeli pisze się je bez uzasadnienia.

Na ponad 2 tysiące skarg, uzasadnionych jest zaledwie kilka. To pokazuje, że dla skazanych napisanie skargi jest formą odreagowania, który my rozumiemy i akceptujemy. Dla nas lepiej, żeby osadzony pisał skargi niż był agresywny wobec funkcjonariuszy czy współosadzonych.

PM: Jednym z zadań funkcjonariusza jest kontrola cel. Co podczas takich kontroli znajdujecie?
RW: To jest proza naszej pracy. Taka zwykła codzienność. Funkcjonariusz ma grafik, który oczywiście nie jest znany więźniom i według niego dokonuje codziennie przeszukania kilku cel. Cele, w których przebywają niebezpieczni skazańcy, są przeszukiwane codziennie. Skazani doskonale wiedzą jakie przedmioty mogą posiadać a jakich nie mogą. Zawsze jednak będą próbowali, żeby przedostawały się do więzienia te przedmioty, które są zakazane.

Stosunkowo rzadko znajdujemy noże, narkotyki czy telefony komórkowe. Te przedmioty najczęściej – jeśli trafiają do więzienia – są przechwytywane już na „etapie bramy” albo w sali widzeń. Niestety zdarza się tak, że te przedmioty zabronione są przynoszone przez bliskich na widzenia.

PM: Znajdujecie w celach maszynki do wykonywania tatuaży?
RW: To jest zjawisko coraz rzadsze ale jeszcze spotykane w jednostkach, że więźniowie tatuują się podczas obywania kary. Dziś jednak do więzienia trafiają już wytatuowani, bo tatuaże są modne również na wolności. Znalezienie sprzętu do tatuowania jest niezwykle trudne, bo więźniowie rozkładają takie urządzenia na części i chowają w różnych miejscach i w różnych celach.

PM: Wróćmy do zawodu funkcjonariusza służby więziennej. Co zrobić, żeby dołączyć do waszej jednostki?
RW: Mamy bardzo wysokie kryteria dla kandydatów. Żeby zostać strażnikiem trzeba mieć wykształcenie średnie i zdać maturę. Specjaliści, którzy pracują ze skazanymi, czyli wychowawcy, psycholodzy, muszą mieć ukończone studia wyższe pedagogiczne lub psychologiczne. Jesteśmy jedną z najbardziej wykształconych służb mundurowych w Polsce. Ponad 40% z nas ma wykształcenie wyższe.

Każdy kto przychodzi do służby musi najpierw odbyć szkolenie wstępne, które trwa kilka tygodni. Wraca do służby w zakładzie karnym lub areszcie. Po kilku latach jest kierowany do szkoły podoficerskiej lub do szkoły oficerskiej służby więziennej.

Kandydaci do służby więziennej przechodzą testy sprawnościowe i testy psychologiczne. Spora część osób nie spełnia warunków, które od nich oczekujemy, chodzi głównie o odporność psychiczną. I dobrze, że ta weryfikacja ma miejsce jeszcze przed przyjęciem do służby a nie w jej trakcie. Zdarza się tak, że po kilku czy kilkunastu miesiącach funkcjonariusze rezygnują z pracy, stwierdzając, że to nie dla nich. Tak jak powiedziałem, to nie jest łatwa praca i na pewno nie dla każdego. W pomorskich zakładach karnych i aresztach śledczych pracuje 1535 funkcjonariuszy i 180 pracowników cywilnych.

PM: Dziękuję za rozmowę.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj