Powiat chce dwujęzycznego gimnazjum, gmina natomiast się sprzeciwia. Jej zdaniem, nie chodzi o dobro dzieci, a jedynie o pieniądze. Powodem sporu jest pomysł starostwa, które zaproponowało powstanie nowego gimnazjum, w którym dzieci mogłyby się uczyć przedmiotów w dwóch językach. Jak przekonuje szefowa wydziału edukacji Jolanta Tersa, byłaby to wyjątkowa oferta dla najbardziej uzdolnionych gimnazjalistów. Nauka niemieckiego czy angielskiego odbywałaby się nie tylko na typowo językowych lekcjach. Uczniowie poznawaliby także np. słownictwo na lekcjach geografii czy fizyki. – Badania pokazują, że młodzież uczona w ten sposób dużo zyskuje względem swoich rówieśników uczęszczających do tradycyjnych szkół, mówi szefowa wydziału edukacji. Zdaniem urzędniczki, ukończenie wyjątkowego gimnazjum stanowiłoby przepustkę do najlepszych liceów.
Gimnazjum miałoby powstać przy Zespole Szkół Ogólnokształcących. Prowadzenie gimnazjów leży w gestii gmin, dlatego starostwo poprosiło lokalne samorządy o opinię na temat utworzenia nowej placówki. I tu pojawił się sprzeciw. Część gmin zaprotestowała – najgłośniej Kartuzy. Jak przekonuje burmistrz Mirosława Lehman, pomysł starostwa jest zły, ponieważ chodzi w nim nie o dobro dzieci, a o… pieniądze.
– Powiatowi urzędnicy chcą po prostu przeciągnąć dzieci do swoich szkół. Za uczniem „idzie” subwencja oświatowa. Każde dziecko, które przejdzie ze szkoły gminnej do powiatowej oznacza więcej pieniędzy w budżecie starostwa, mówi burmistrz Kartuz.
Zdaniem burmistrz przechodzenie uczniów do szkół powiatowych ma zapobiec zwolnieniom nauczycieli w szkołach podległych starostwu. Ostateczna decyzja w sprawie powstania dwujęzycznego gimnazjum powinna zapaść w lutym.