– Pułkownik działał tak, jak umiał. Wstąpił do Wojska Polskiego, bo po wojnie miał nadzieję, że po pierwsze represje nie będą tak duże, a po drugie, że Polska powinna mieć silną, stabilną armię. Oczywiście obserwował to, co się dzieje i z każdym dniem nie godził się na to, co się dzieje w Wojsku Polskim, mówił Kamil Wicik w audycji Co za historia. Wojciech Suleciński w swojej audycji poświęconej ważnym wydarzeniom historycznym zastanawiał się czy postać, wokół której nie cichną kontrowersje, słusznie cieszy się tak ogromnym zainteresowaniem. – W ciągu ostatnich 20 lat poświęciliśmy pułkownikowi Kuklińskiemu bardzo wiele uwagi. Ale czy słusznie? Czy to rzeczywiście jest jedna z postaci najnowszych dziejów Polski, która odegrała największą, czy chociaż tak dużą rolę, żeby zajmowała miejsce w dyskusji, pytał dziennikarz.
Podobnych wątpliwości nie miał dr Karol Nawrocki, dyrektor Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku. Jego zdaniem trzeba przypominać zasługi pułkownika Kuklińskiego, bo te są niewątpliwe. – Poświęciliśmy mu zbyt mało czasu i uwagi. Dlatego cieszę się, że film „Jack Strong” stał się momentem, w którym ta dyskusja odżywa. Można jasno powiedzieć, że pułkownik Kukliński był bohaterem, który miał swój udział w przywracaniu niepodległości w Polsce po ’89 roku.
Kamil Wicik, który pułkownikowi Kuklińskiemu poświęcił swoją pracę magisterską, również postanowił stanąć w jego obronie. – Pytanie „bohater czy zdrajca?” słyszymy ciągle. Jednak w debacie publicznej zbyt rzadko pada pytanie „kogo zdradził?”. Bo pułkownik Kukliński nie zdradził Polski ani Polaków, ale ówczesny establishment polityczny i wojskowy, który był w pełni zależny od Moskwy. Pamiętajmy o tym, że Polska była państwem niesuwerennym.
Zdaniem dr. Nawrockiego, polska opinia publiczna powinna zacząć traktować Kuklińskiego tak, jak bohaterów XIX wieku i okresu zniewolenia Polski. – Nie mamy dzisiaj wątpliwości, że Romuald Traugutt czy Walerian Łukasiński są bohaterami. Patriotami, którzy mimo przysięgi złożonej carowi, w pewnym momencie odstąpili od niej i zaczęli działać na rzecz idei, jaką była niepodległa Polska. W tych kategoriach rozpatruję również pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.
Dr Nawrocki tłumaczy, że pułkownik nigdy nie działał na szkodę państwa polskiego. – Jeśli zdradził lojalność, to tylko w stosunku do Układu Warszawskiego, Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i swoich kolegów ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, choć ta sprawa jest akurat wątpliwa. Jeśli zdradził czyjąś lojalność, to swojego środowiska, ale nigdy nie wyzbył się lojalności względem państwa polskiego i idei niezależności tego państwa.
Prowadzący audycję Wojciech Suleciński wskazał na różnice między tymi postaciami i sytuacjami, w jakich się znaleźli. W jego opinii, łatwiej nam dziś docenić osobowości, które działały w okresie np. zaborów. – Te doświadczenia nie do końca odzwierciedlają położenie pułkownika Kuklińskiego. Tamci bohaterowie działali na rzecz jakiejś polskiej konspiracji albo polskiego powstania, które jednoznacznie czyniły ten wybór oczywistym. Nie było Polski, więc nie było dylematu.
– Pułkownik działał tak jak umiał. Kiedy proponował Amerykanom współpracę, proponował, że zawiąże spisek w Wojsku Polskim. Oczywiście pułkownik od razu został „sprowadzony do parteru” i powiedziano mu, że ten pomysł absolutnie nie ma szansy powodzenia, bo spisek szybko zostanie wykryty, a spiskowcy aresztowani, ocenił Kamil Wicik.
– Ludowe Wojsko Polskie od samego powstania aż do jego końca, powiedzmy w ’89 roku, realizowało politykę, której plany powstawały w Moskwie. Było więc depozytariuszem pewnych decyzji Układu Warszawskiego i nie możemy mówić tutaj o niezależności prowadzenia polityki wojskowej czy projektowania planów strategicznych. Mamy w związku z tym do czynienia z wojskiem na pewno niesuwerennym i niestrzegącym granic, ani nie działającym na rzecz niepodległego państwa polskiego, przypomniał dr Nawrocki.
Dodał, że instytucja była uznawana w tamtych czasach za jedyną szansę dla Polski. – W latach, w których pułkownik Kukliński działał najbardziej intensywnie i przygotowywał się do wycofania, czyli w latach 80-81, Ludowe Wojsko Polskie było „respiratorem” dla umierającej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. To w nim władze PZPR widziały ostatnią nadzieję, kiedy partia zawiodła, mówił dr Nawrocki.
– Pułkownik wstąpił do Wojska Polskiego w 1947 roku. Mówił, że wstąpił do wojska, bo po wojnie miał nadzieję, że po pierwsze represje nie będą tak duże, a po drugie, że Polska powinna mieć silną, stabilną armię. Oczywiście obserwował to co się dzieje i z biegiem czasu coraz bardziej myślał o tym, że to co dzieje się w Wojsku Polskim jest niewłaściwe. On z każdym dniem właściwie nie godził się na to, co się tam dzieje. Jak się obserwuje to, co działo się w Polsce i za granicą czy czyta się jego wspomnienia, to jego niechęć do struktur Wojska Polskiego z każdym rokiem cały czas rosła, podsumował Kamil Wicik.