Nieco ustabilizował się stan dziewczynki, która wczoraj wypadła w Słupsku z okna na trzecim piętrze. – Z punktu widzenia medycznego dziecko nie miało prawa przeżyć upadku z takiej wysokości, mówi dyrektor szpitala wojewódzkiego w Słupsku Ryszard Stus. Dwuipółlatka jest wspomagana w oddychaniu, to efekt stłuczenia płuc. Wstrzymano jednak na razie przeniesienie na intensywną terapię i pozostawiono ją na oddziale urazowym. Dziewczynka ma złamaną rękę i uraz miednicy, ale jest w stabilnym stanie.
– Cały czas ją obserwujemy, bo to sytuacja nieprawdopodobna. Po upadku z trzeciego piętra u dziecka nie stwierdzono urazów głowy ani kręgosłupa, mówi Ryszard Stus.
– Z punktu widzenia medycznego dziecko nie miało prawa przeżyć upadku z takiej wysokości. Być może zdecydowała niska waga dziewczynki, być może ubranie zamortyzowało upadek, ale możemy mówić o dużym szczęściu, bo dziewczynka żyje, dodaje doktor Stus.
Jeśli kłopoty z oddychaniem się pogłębią, dziecko zostanie podłączone do respiratora.
Dziewczynka we wtorek po południu wypadła z okna na trzecim piętrze kamienicy przy ulicy Henryka Pobożnego. W tym czasie w domu były jej mama i babcia. Sprawę bada policja.
To drugi taki przypadek w ostatnich dniach w Słupsku. Z drugiego piętra budynku przy ulicy Bałtyckiej wypadł niespełna trzyletni chłopiec. Policja o zdarzeniu nie informowała, ponieważ dziecko spadło na trawę i nic mu się nie stało.