Z Atlantyku u zachodnich wybrzeży Afryki do Morza Bałtyckiego. Nowa platforma wiertnicza pokonała długą drogę i wczoraj dotarła na ciężarowcu Target do Polski. Platforma wiertnicza została zakupiona za 300 milionów złotych przez Lotos. Otrzymała nazwę Lotos Petrobaltic. Pracować na niej ma około 100 osób.
Gdański koncern chce wykorzystać platformę do poszukiwania ropy i gazu pod dnem Bałtyku. – Szukaliśmy platformy, która będzie umożliwiać głębokie wiercenia w dnie morskim. Platforma, którą do tej pory wykorzystywaliśmy miała możliwość wiercenia do głębokości 90 metrów. W tej chwili mamy koncesje na odwierty do 120 metrów. Nowa platforma ma taką możliwość, więc obsłużymy wszystkie nasze koncesje, mówi Krzysztof Kielas z Lotos Petrobaltic.
Grupa Lotos kupiła od Amerykanów 25-letnią platformę za 300 milionów złotych. – Jej wiek nie ma znaczenia, bo to nie jest tak jak z samochodem, że im starszy tym gorszy i częściej się psuje. Mamy zamiar wykorzystywać jednostkę przez kilkanaście lat, a następnie zmodernizować i wykorzystywać ją jako centrum produkcyjne, tłumaczył Kielas.
Platforma trafi do gdańskiego Naftoportu, gdzie zostanie wyczyszczona i zmodernizowana. W marcu ma rozpocząć pracę na Bałtyku około 120 kilometrów na północ od Rozewia. W ciągu trzech lat platforma ma wykonać minimum 15 odwiertów. Nowo zakupiona jednostka to czwarta platforma spółki Lotos Petrobaltic.
– Naszym celem jest pozyskanie surowca z własnych źródeł, które pokryłyby ok. 10 proc. zapotrzebowania na ropę, przerabianą przez rafinerię, czyli ponad milion ton, mówił Zbigniew Paszkowicz, wiceprezes Grupy Lotos.
Lotos wydobywa prawie 10 tys. baryłek na dobę, a w tym roku planuje zwiększyć wydobycie do prawie 14 tysięcy.