Starostwo Powiatowe w Nowym Dworze Gdańskim chce zlikwidować prawie 25 kilometrów torów kolei wąskotorowej na Żuławach. Te plany wzburzyły jednak mieszkańców, więc konserwator wpisał kolej do Wojewódzkiej Ewidencji Zabytków. Konserwator zabytków nie godzi się na zniszczenie ponad stuletnich torów. A takie plany miało Starostwo Powiatowe w Nowym Dworze Gdańskim. Chodzi o nieużywane od lat odcinki. Samorząd chciał pozyskany materiał wykorzystać do naprawy trasy z Nowego Dworu Gdańskiego w kierunku miejscowości nadmorskich. Plany starostwa wzbudziły sporo kontrowersji. Część mieszkańców powiatu zaczęła zbierać podpisy pod petycją przeciwko rozbiórce.
Pomorski konserwator zabytków po licznych protestach wydał decyzję, w której nie godzi się na rozbiórkę i włączył kolej do Wojewódzkiej Ewidencji Zabytków. Zdaniem Dariusza Chmielewskiego wąskotorówka ma olbrzymią wartość dla naszego regionu i musi zostać zachowana.
***
Aktualizacja 9 marca
Urzędnicy zamierzają rozebrać dwa odcinki kolei wąskotorowej: pomiędzy Nowym Dworem Gdańskim a Wiercinami (długość 8,6 km) oraz Nową Cerkwią (16 km). Przetarg, który ogłoszono w lutym, powinien zostać rozstrzygnięty w przyszłym tygodniu. Starostwo chce, aby firma, która go wygra przeprowadziła rozbiórkę i sprzedała część materiału na złom. Pozyskane w ten sposób pieniądze mają trafić do powiatowej kasy.
Te plany nie spodobały się grupie mieszkańców. Osoby związane z jednym z turystycznych stowarzyszeń przygotowały nawet petycję, w której piszą, że żuławska kolej wąskotorowa to niezbywalny element żuławskiego pejzażu kulturowego, który stanowi także o tożsamości mieszkańców regionu. Zdaniem mieszkańców może stać się największym produktem turystycznym Żuław i marką rozpoznawalną w Polsce, a jednocześnie przyczynić się do rozwoju gospodarczego regionu i poprawy życia mieszkańców. Pod dokumentem podpisało się ponad 1300 osób.
Z decyzji o rozbiórce nie zamierza się jednak wycofywać starosta nowodworski Ewa Dąbska. Jak tłumaczy, zlikwidowane mają zostać odcinki, które nie są użytkowane od wielu lat, zostały przecięte nowymi drogami (np. trasą S7), albo po prostu rozkradzione przez złomiarzy.
– Rozbiórka, którą planujemy to tak naprawdę szansa na to, aby uratować trasę nadmorską, po której wciąż kursują pociągi. Najlepiej zachowane elementy torowiska trafią właśnie tam. A pieniądze, które pozyskamy ze sprzedaży pozostałych elementów, przeznaczymy w dużej mierze na inne inwestycje, związane z wąskotorówką. Robimy to, bo jesteśmy przekonani, że jest ona jednym z atutów naszego regionu – mówi Ewa Dąbska.
Inwestycje, o których wspomina starosta, to m.in. remont parowozowni w Nowym Dworze Gdańskim i mostu obrotowego na Szkarpawie w Rybinie oraz zakup nowego wagonu.
Sens w planach starostwa dostrzega też Filip Bebenow z Żuławskiej Kolei Dojazdowej, która prowadzi ruch na odcinku nadmorskim. Jego zdaniem nie ma sensu utrzymywanie linii, po których nigdy nie pojadą pociągi. Jedyny problem to według niego zbyt mała ilość materiału z rozbiórki, który stowarzyszeniu obiecali urzędnicy.
– Starostwo zadeklarowało, że przekaże nam 2 kilometry szyn. To zdecydowanie za mało jak na nasze potrzeby, ponieważ obecnie wykorzystujemy ponad 30 kilometrów torów, które nie są w najlepszym stanie i w wielu miejscach przydałaby się naprawa – wyjaśnia Bebenow.