Cztery jeziora na terenie Kartuz są w dramatycznej kondycji. Metale ciężkie, ścieki i poziom fosforu wielokrotnie przekraczają dopuszczalne poziomy. Oczyszczenie będzie kosztowało nawet 18 milionów złotych. Mowa o Mielenku, Karczemnym, Klasztornym Małym i Dużym. Analizę jakości wód przygotowali naukowcy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Według nich można je wręcz porównać do osadników przy oczyszczalniach ścieków. Kartuskie jeziora dorównują im choćby ilością metali ciężkich. Wielokrotnie przekroczone są też normy fosforu. Na przykład do Karczemnego nie powinno trafiać w ciągu roku więcej niż 20 kilogramów. Tymczasem jest siedem razy więcej!
Mieszkańcy podkreślają, że przez lata do czterech akwenów odprowadzane były ścieki ze znacznej części miasta. Do dzisiaj niektóre rury kanalizacyjne właśnie w jeziorach kończą swój bieg.
Zatamowanie dopływu kolejnych ścieków to jedna z podstawowych rzeczy, które należy spełnić, aby do Mielenka, Karczemnego i Klasztornych wróciło życie. Jak powiedział sekretarz gminy Tomasz Nadolny, aby ludzie mogli się w nich bezpiecznie kąpać, a wędkarze łowić zdrowe ryby, potrzeba skomplikowanej rekultywacji.
– Przede wszystkim trzeba usunąć stężenie metali ciężkich i fosforu. Służą do tego nie tylko procesy biologiczno-chemiczne, ale również fizyczne. Konieczne będzie np. bagrowanie, a więc usuwanie przy pomocy maszyn osadów dennych. To bardzo kosztowny proces, powiedział Nadolny.
Rekultywacja czterech kartuskich jezior może trwać do 10 lat i kosztować nawet 18 milionów złotych. Urząd Miasta chce zdobyć na ten cel pieniądze z Unii Europejskiej.