Polska wciąż jest na szarym końcu unijnych statystyk pod względem ofiar wypadków drogowych. Na milion mieszkańców ginie u nas 87 osób. Dla przykładu na Słowacji to tylko 42, a unijna średnia to 52. Śmiertelne wypadki drogowe to jeden z głównych tematów dyskusji trwającego na Politechnice Gdańskiej seminarium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego GAMBIT. Zdaniem Kazimierza Jamroza poprawa bezpieczeństwa jest zbyt wolna. – Wciąż brakuje prawidłowego zorganizowania i rozdzielenia ruchu na drogi lokalne ze spokojnym ruchem i tranzytowe z wysokim standardem bezpieczeństwa. Zaprzeczeniem tego jest aleja Grunwaldzka w Gdańsku. To wszystko trzeba poukładać ale wymaga to czasu, pieniędzy i odwagi politycznej, powiedział Kazimierz Jamroz.
Dobre drogi nie zastąpią jednak myślenia za kierownicą, przypomniał Stanisław Gaca z Politechniki Krakowskiej. – Na wielu odcinkach dróg krajowych przechodzących przez małe miejscowości nawet 80 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość. Przeceniamy swoje możliwości, dodał przedstawiciel Politechniki Krakowskiej.
Ofiara wypadku drogowego w Polsce ma średnio 35 lat. Każda ofiara kosztuje państwo około 2,5 miliona złotych. To kwota, jaką ta osoba wypracowałaby w ciągu całego swojego życia. Unijny plan zakłada, ze do 2050 roku liczba ofiar i osób ciężko rannych w wypadkach drogowych ma się zmniejszyć do zera.