Wyjątkowe zjawisko archeologiczne po kilku latach znika z mapy Grodu Sambora. Właściciel działki, na której znaleziono ruiny XIV-wiecznego zamku, zasypuje teren, przygotowując go w ten sposób pod… parking. Koparka pracuje szybko i całkiem możliwe, że w najbliższym czasie nikt nie dostrzeże w fałdach piachu resztek po XIV-wiecznej budowli. Pomysłów na zagospodarowanie tego miejsca było kilka, żaden jednak nie wypalił. – Tylko w sumie nie wiem, co można by z tym zrobić. To małe ruiny, drugiego Malborka by z tego nie było, powiedział jeden ze spacerowiczów, oglądający proces zasypywania ruin. – Widziałem już kilka takich sytuacji, że coś tu znajdowali, a potem zakopywali. Archeologów bardziej niż nas, zasmuci informacja, że tego już tu nie będzie, dodał inny tczewianin.
Zamek stoi na prywatnym terenie, więc właściciel może z ruinami zrobić, co chce. Tym bardziej, że, jak powiedziała Małgorzata Mykowska z tczewskiego magistratu, na wszystko zgodził się odpowiedni organ.
– Wojewódzki konserwator zabytków nakazał użytkownikowi nieruchomości zabezpieczenie tych reliktów. Ma to zrobić do końca czerwca. Być może więc, w zasypaniu chodzi właśnie o zabezpieczenie, powiedziała Mykowska. Dziś jest więc najprawdopodobniej ostatnia okazja zobaczyć resztki tczewskiego zamku przed zabezpieczeniem polegającym na… całkowitym ich zasypaniu.
Parking jest jedyną możliwą inwestycją na terenie działki, na której znajdują się ruiny. Władze Tczewa tymczasem starają się przejąć teren oferując użytkownikowi w zamian inny. Do tej pory bezskutecznie.