Będą palmy, nowe trawniki i koncerty przy fontannie, ale też droższe bilety wstępu. Tak zapowiada się tegoroczny sezon letni na molo w Sopocie. W trakcie przygotowań wyremontowano ławki na tak zwanej patelni, czyli najszerszej części mola. Wciąż trwają prace na trawnikach, które mają zacząć przypominać te z początku XX wieku. – Te trawniki wkrótce, najprawdopodobniej do końca maja, zyskają nowy wygląd. Dodatkowo uzupełnią je palmy. Ustawimy po jednej na każdy z sześciu narożników. Nie będą może zbyt wysokie, na pewno nie takie jak słynna warszawska, ale jeśli dostosują się do naszego klimatu, to efekt będzie świetny, mówi gospodarz obiektu Marcin Kulwas.
Bilety wstępu na molo podrożeją o 50 groszy. Normalne będą kosztować 7,50 zł, a ulgowe – 4 złote. – Dlaczego podnosimy ceny? Podwyżki nie było od dwóch lat, a nasze koszty wzrastają nieustannie. Szczerze mówiąc, wciąż nasze koszty zwiększają się nierównomiernie w porównaniu do wzrostu cen biletów. Poza tym trzeba podkreślić, że podwyżka nie dotyczy biletów rodzinnych, dodaje Marcin Kulwas. Zdaniem spacerowiczów, z którymi rozmawiał reporter Radia Gdańsk ceny są za wysokie. – Przychodzimy tu na godzinę i mimo tego, że jest tu pięknie, to taka cena jest za duża. Jeśli ktoś spędza tu cały dzień, to może spojrzy na to inaczej, mówi jedna z pań odpoczywających na „patelni”. – Dla nas wyjście na molo to już nie jest atrakcja, poza tym mamy je za darmo poza sezonem. Ale jak myślę o turystach, to chyba chce się od nich zbyt wiele pieniędzy, dodaje para rowerzystów z Gdańska.
Sezon na molo zacznie się w majówkę. Zaplanowano wtedy pierwsze koncerty w muszli. W trakcie wakacji na terenie kultowego sopockiego obiektu odbędzie się kilkanaście dużych imprez, wśród nich Tyczka na Molo z udziałem Anny Rogowskiej, kulinarny festiwal Sopot od Kuchni, Sopot Molo Jazz Festiwal, letnie kino w lipcu i sierpniu, a także Sopot Match Race.